„To będzie dobry chwyt" - myślą politycy - i rozkręcają kolejną burzliwą dyskusję etyczną obliczoną na przyrost wskaźników poparcia. Szanse na jakikolwiek pozytywny skutek po wyborach są jednak minimalne.
Ostatnia prosta w kampanii wyborczej w Stanach Zjednoczonych. Wczoraj jeden z kandydatów wskazał jako wiceprezydenta zdecydowaną przeciwniczkę aborcji. Kobietę, która nie tylko mówi o swoich poglądach, ale swoim życiem je potwierdziła. I byłoby pięknie, gdyby nie kilka wypowiedzi komentatorów. Dyrektor amerykańskiego magazynu internetowego InsideCatholic określił tę decyzję jako politycznie błyskotliwą. „Konserwatyści w Stanach Zjednoczonych, mówiąc w sensie społecznym i religijnym, cieszą się z tej decyzji. Kobiety widzą szansę, że będą mogły mieć kobietę jako wiceprezydenta. To, że nie ma ona dużego politycznego doświadczenia nie gra żadnej roli, gdyż sam McCain wnosi swoje ponad 25 doświadczenie polityka. Potrzebuje on kogoś, kto uosabia wartości, które reprezentuje partia republikańska od 30 lat“ – powiedział. A George Weigel dodaje w wywiadzie dla Avvenire, w odpowiedzi na znaczenie kwestii moralnych w kampanii: „McCain musi narzucić problem rodziny i innych ważnych kwestii jako główny temat kampanii. Jeśli to zrobi, wygra.” Nie da się nie zauważyć, że ten wybór jest właśnie próbą takiego narzucenia tematu, a wybór ma uwiarygodniać stwierdzenie: „będę bronił życia poczętego”. To ważne, bo dotychczas postawa senatora nie była aż tak jednoznaczna. Kwestia wyborów moralnych w wyborach dla osób poważnie traktujących wyznawaną wiarę musi być istotna, jeśli nie kluczowa. To faktycznie dobry pomysł na zdobycie głosów osób nieprzekonanych. George Weigel na pytanie: Czy sądzi Pan, że Barack Obama zdobędzie katolickich wyborców, którzy głosowali na Hilary Clinton? odpowiada: Nie wyobrażam sobie, w jaki sposób Obama może zdobyć głosy katolików, poważnie traktujących wiarę, bez wielkiej zmiany w poglądach na temat aborcji. A to wydaje się nieprawdopodobne z wielu powodów. Nie można jednak nie zauważyć, że mamy do czynienia z kolejnym przykładem traktowania kwestii moralnych i religijnych w sposób przedmiotowy, czyli zwykłej manipulacji. „To będzie dobry chwyt” – myślą politycy – i rozkręcają kolejną burzliwą dyskusję etyczną obliczoną na przyrost wskaźników poparcia. Szanse na jakikolwiek pozytywny skutek po wyborach są jednak minimalne. Zawsze w końcu pojawią się „obiektywne trudności” w realizacji postulatów, o których tak chętnie mówiono w kampanii. Nie, to nie jest zachęta, by kwestie etyczne ignorować. Wręcz przeciwnie. Warto tylko przyjrzeć się, jaka jest rzeczywista, a nie deklarowana, wola ich realizacji. A w tej kwestii więcej mówią poprzednie decyzje, niż najbardziej płomienne deklaracje na kilka miesięcy przed wyborami.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.