Jeśli przyjąć, że badania opublikowane przez dziesięciu laty były przeprowadzone na dobrze dobranej grupie, to możemy mówić o rewolucji, jaka dokonała się w tym czasie. Pokolenie młodych kontestatorów dojrzało, a zdobywana przez lata wiedza zaowocowała.
Przed dziesięciu laty jeden z dzienników ogłaszał na pierwszej stronie, że siedemdziesiąt procent młodych Polaków nie chce kierować się w swoim życiu katolicką nauką społeczną. Zabrałem gazetę do szkoły i pokazałem uczniom. Ich reakcja zdawała się potwierdzać medialne rewelacje. Nie zniechęcony zapytałem, czym ta nauka się zajmuje. Tu stanęliśmy przed przysłowiową ścianą, bo większość z nich była przekonana, że chodzi wyłącznie o Dekalog. Na tej ścianie wisiała jednak tablica. Korzystając z tej pomocy wyrysowałem trzy koła i wpisałem do nich: człowiek, praca, kapitał. Następnie podjęliśmy próbę analizy relacji, jakie mogą zaistnieć między tymi wartościami. Żeby nie bujać w obłokach, szukaliśmy przykładów w życiu miejscowej społeczności. Oczywiście musiała pojawić się zasada solidarności i pomocniczości. Pod koniec lekcji ubyło przeciwników kierowania się w codziennym życiu nauczaniem społecznym Kościoła. Mało tego. Kilku uczniów postanowiło przygotować na następny tydzień dyskusję panelową w oparciu o encyklikę „Rerum novarum” i Laborem exercens”. Tamtą lekcję religii przypomniałem sobie podczas wczorajszej lektury badań, przeprowadzonych przez wrocławską pracownię IMES International, a opublikowanych przez Rzeczpospolitą. Wynika z nich, że czterdzieści cztery procent respondentów jest przekonanych, że Kościół powinien zabierać głos w sprawach społecznych. Jeśli przyjąć, że badania opublikowane przez dziesięciu laty były przeprowadzone na dobrze dobranej grupie, to możemy mówić o rewolucji, jaka dokonała się w tym czasie. Pokolenie młodych kontestatorów dojrzało, a zdobywana przez lata wiedza zaowocowała. Nie chcę tym samym wygłosić pochwały obecności religii w szkole. Bo nie tylko ona, a może przede wszystkim nie ona, miała wpływ na tę zmianę. Raczej jest ona pochodną wielu form oddziaływania i obecności Kościoła. Od papieskich pielgrzymek zaczynając (choćby bardzo ważna homilia Jana Pawła II, wygłoszona na Polu Legnickim 2 czerwca 1997 roku), poprzez działające przy różnych ruchach i stowarzyszeniach szkoły liderów, pracę zespołów synodalnych, na absolwentach wydziałów i instytutów teologicznych kończąc. Z badań przeprowadzonych przez wrocławską pracownię wynika, że mocną stroną polskiej wiary jest przywiązanie do tradycji. Moim zdaniem tą mocną stroną jest i w przyszłości będzie coraz większa grupa tych, którym nie wystarczy opłatek, święconka czy odbyta raz do roku spowiedź. To oni, nie tylko domagając się od biskupów zabierania głosu w sprawach społecznych, ale próbując wcielić to nauczanie w życie lokalnych społeczności, udowodnią, że Polacy nie tylko wierzą, ale potrafią również wiązać swoją wiarę z codziennym życiem.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Sugerował, że obecna administracja może doprowadzić do wojny jądrowej.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.