Reklama

Miłość o cechach zarazy

Większość polskich katolików nie czuje się ani częścią wyznania, które zorganizował ojciec Rydzyk, ani tego, które założył w łagiewnickim sanktuarium poseł Jan Rokita.

Reklama

Temu obłędnemu kontredansowi odprawianemu na szczytach polityki i Kościoła z rosnącym zdumieniem przyglądają się zaś milionowe zastępy polskich katolików, którzy nie czują się ani częścią wyznania, które zorganizował na swojej antenie ojciec Rydzyk, ani tego, który parę dni temu wraz z kolegami założył w łagiewnickim sanktuarium poseł Jan Rokita. Wychodzą bowiem ze słusznego założenia, że jedyny prawdziwy Kościół założył dwa tysiące lat temu pewien mieszkaniec Nazaretu, który żył w niezwykle rozpolitykowanym otoczeniu i z pewnością mógł stać się zwolennikiem takiej czy innej opcji, zdecydował się jednak bieżącą politykę omijać z daleka (co zresztą było bezpośrednią przyczyną jego śmierci). Większość proboszczów, z którymi rozmawiałem i którzy parę miesięcy temu jak jeden mąż umieszczali w koszu listy, które słał do nich jeden z kandydatów na prezydenta, dziwi się, że nie ma nikogo, kto walnięciem pięścią w stół przerwie ten miłosny taniec. Kto wyraźnie powie politykom: "Panowie, dość zalecanek". Oni rzecz jasna będą się bronić, cytując obficie społeczną naukę Kościoła i sugestie, by katolicy byli aktywni w życiu publicznym. Musi się jednak znaleźć ktoś, kto im przypomni, że katolickim politykiem nie jest ten, kto wisi u rękawa biskupiej czy zakonnej sutanny, ale ten, kto przyczynia się do zmniejszania zła w świecie. Który może wskazać nakarmione dzięki swoim działaniom głodne dzieci, młodych ludzi, którzy dzięki niemu znaleźli pracę. Kto pamięta z lekcji religii, że słowo "katolicki" oznacza: "powszechny", a więc ten, kto łączy. Temu, kto dzieli (na słusznych, niesłusznych i słusznych inaczej) teologia nadała zaś imię szatana.

Moher z atłasem

A dla niego nie ma tak naprawdę znaczenia, czy podziały te są rzeczywiste. Czasem wystarczy przecież troszkę podkoloryzować rzeczywistość i naturalną w każdej społeczności różnicę zdań nadmuchać do rozmiarów schizmy. Której nie ma. I póki co - nie będzie. Bo gdy bywa się w polskich kościołach częściej niż tylko przy okazji okolicznościowych rekolekcji, nie można nie zauważyć, że podczas mszy znak pokoju podają tam sobie fani moheru z miłośnikami atłasu, wyborcy Samoobrony i PO, konsumenci wina Monsignore oraz abstynenci. Tych ludzi wiele różni, ale łączy ewangelia i dekalog. I tego - za żadną cenę nie można zmarnować. Nawet jeśli jest to cena przywołania do porządku rozbisurmanionego toruńskiego redemptorysty (inna rzecz, że Kościół instytucjonalny już dawno powinien sprawdzić, czy nie znalazłoby się dla niego zajęcie w jakimś kraju misyjnym, bo żeby przekonać się, że prowadzone przezeń radio nie jest katolickim głosem w polskich domach, naprawdę nie trzeba dziesięciu lat, wystarczą dwa wieczory).
«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7
2°C Piątek
dzień
2°C Piątek
wieczór
0°C Sobota
noc
-1°C Sobota
rano
wiecej »

Reklama