Reklama

Prymas Niezłomny - tak było z kard. Stefanem Wyszyńskim

23 września 1953 r. Sekretariat BP KC PZPR, na wniosek Bolesława Bieruta, zadecydował o aresztowaniu Prymasa Polski kard. Stefana Wyszyńskiego.

Reklama

Stefan porucznik Wyszyński

Wojenne lata Prymasa Tysiąclecia
Przemysław Kucharczak Młodziutkiej łączniczce AK ciemnieje w oczach. Upada. Przed chwilą zranili ją Niemcy, ale wyrwała się spod ich obstrzału. Teraz jednak piach leśnej ścieżki ciemnieje od jej krwi. — To koniec... — myśli. Nagle, choć dziwnie to wygląda, zza drzew wybiega najprawdziwszy ksiądz w komży. Ma na oko ze czterdzieści lat, jasne włosy, pieprzyk na lewym policzku. Nazywa się Stefan Wyszyński. W przyszłości zostanie kardynałem. Dzisiaj, w końcu lata 1944 roku, jest jeszcze zwykłym księdzem. Ze stuły uciskowa opaska Na tę dziewczynę w kałuży krwi ksiądz Wyszyński natknął się przypadkiem. Zrywa z szyi swoją stułę i mocno zaciska ją na nodze łączniczki, nad raną. Krew przestaje tryskać. Bierze ranną „na barana”. Ksiądz Stefan jest chorowity, ma zaleczoną gruźlicę. Każdy krok z półprzytomną łączniczką na plecach to męka. Nad ziemią kołysze się końcówka zbryzganej purpurowo stuły. Po dwóch kilometrach między drzewami widać wreszcie powstańczy szpital w Laskach pod walczącą Warszawą. Dziewczyna jest uratowana. Może to i inne wojenne zdarzenia są przygotowaniem do dźwigania jeszcze większego ciężaru? Księże Stefanie, za cztery lata zostaniesz prymasem! Przed Tobą najczarniejszy dla Kościoła czas w dziejach Polski! Rękawiczki ratują przed obiciem Przed wojną ks. Wyszyński bardzo krytycznie pisał o nazizmie. Dlatego w 1939 roku, po wkroczeniu Niemców, biskup kazał mu uciekać z Włocławka. Ksiądz Wyszyński posłuchał bardzo niechętnie. Szybko zresztą zawrócił z drogi, bo zapomniał jakiejś książki. Przed włocławskim dworcem spotkał znajomych. — Uciekaj! Już cię szukają, zdemolowali ci mieszkanie! — ostrzegli. Ksiądz wsiadł więc z powrotem do pociągu i wyjechał. W ręce Niemców wpadł przypadkiem, w Zakopanem w 1941 roku. — Wy-szyn-ski... — przeliterował przesłuchujący go gestapowiec. Nazwisko nic mu nie mówiło. — Wypuścić! — zdecydował. Gestapowcy ustawili się jednak przed drzwiami w szpaler i bili wychodzących Polaków. — Prymas mówił, że trochę bał się przejścia między nimi — opowiada Maria Okońska, długoletnia współpracowniczka Kardynała i założycielka Instytutu Prymasowskiego. — Zatrzymał się na ganku. Opowiadał nam, że chciał zyskać na czasie, więc zaczął wkładać rękawiczki: z dystynkcją, od niechcenia, palec po palcu. Jakby nie zwracając na gestapowców najmniejszej uwagi. Kiedy w końcu wyprostowany zstąpił ze schodków i wkroczył w szpaler, gestapowcy, zamiast bić, zasalutowali. Zaimponował im! Znajomi Prymasa twierdzą, że emanowało z niego jakieś dostojeństwo. — Może dlatego gestapowcy nie śmieli go uderzyć? — pytam panią Marię. — Też tak sądzę. Ale on się na dostojeństwo nie silił. Po prostu taki był, łączył dostojeństwo z prostotą — mówi. Jej koleżanka z Instytutu, pani Basia, ma dodatkową obserwację: — Jego dostojeństwo nie wynikało z wysokiego mniemania o sobie. Miał świadomość, że w każdej sytuacji jest z nim Pan Bóg — dodaje. Ksiądz Wyszyński został kapelanem niewidomych dzieci w Kozłówce pod Zamościem, a potem w niedalekim Żułowie.
«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
3°C Poniedziałek
dzień
3°C Poniedziałek
wieczór
2°C Wtorek
noc
2°C Wtorek
rano
wiecej »

Reklama