Monika Hojnisz była o krok od medalu w biathlonowym biegu na dochodzenie na igrzyskach w Soczi. Przed ostatnim strzelaniem zajmowała siódme miejsce, ale wtedy popełniła dwa błędy. Triumfowała Białorusinka Daria Domraczewa.
W niedzielnym sprincie Hojnisz zajęła 21. miejsce, mimo bezbłędnego strzelania. Serię tę kontynuowała podczas trzech "wizyt" na strzelnicy we wtorek (rywalizacja na trasie 10 km). Jednak na zakończenie dwukrotnie spudłowała i zamiast finiszować wśród najlepszych, uplasowała się na 19. pozycji.
"Wiedziałam, że medal jest na wyciągnięcie ręki. Może właśnie to spowodowało, że moja głowa i strzelanie nie były takie, jak bym chciała. Do tej pory brakowało mi takich startów, w których musiałabym opanowywać wielkie emocje. A gdzie się tego uczyć, jak nie w bezpośredniej walce" - powiedziała 22-letnia, najmłodsza w polskiej ekipie biathlonistka.
Mimo że w dorobku ma brązowy medal ubiegłorocznych mistrzostw świata w biegu ze startu wspólnego na 12,5 km, Hojnisz przyznała, że do Soczi przyjechała przede wszystkim po doświadczenie.
"To są moje pierwsze igrzyska, więc chcę się uczyć. Tego startu nie będę długo rozpamiętywać, potrafię skoncentrować się na kolejnych" - dodała.
Za nią linię mety, już w dość gęstej mgle, która nadciągnęła wieczorem nad Krasną Polanę, minęła Weronika Nowakowska-Ziemniak, siódma w sprincie na 7,5 km.
"Liczyłam na lepszą dyspozycję i swoją, i nart. Generalnie nie najlepiej się czułam, na więcej mnie dziś nie było stać" - oceniła swój występ.
Nowakowska-Ziemniak przyznała, że już podczas pierwszego okrążenia czuła, że z tego biegu nie będzie zadowolona.
"Ale nie mogę tracić zimnej krwi, bo to jeszcze nie połowa igrzysk. Zauważalne jest, że strzelamy wolniej od rywalek. Gdybyśmy jednak teraz próbowały przyspieszać, zakończyłoby się to katastrofą" - dodała.
Krystyna Pałka, która w poprzednim sezonie w biegu na dochodzenie, nazywanym czasem pościgowym, wywalczyła srebro MŚ, w Soczi nie tylko nie włączyła się do walki o czołowe lokaty, to jeszcze spadła z 33. miejsca po sprincie. Uplasowała się "oczko" niżej.
"Nie biegam na swoim poziomie, bo nie trafiliśmy z formą" - stwierdziła łamiącym się głosem.
Z kolei Magdalena Gwizdoń zajęła 38. miejsce.
Po złoto sięgnęła Domraczewa, wyprzedzając Norweżkę Torę Berger i Słowenkę Teję Gregorin. Każda z nich biegała po jednej rundzie karnej. Słowaczka Anastasiya Kuzmina, mistrzyni olimpijska w sprincie, spadła na szóstą pozycję po dwóch pomyłkach na strzelnicy.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.