Ambasadorowie krajów UE w Brukseli nie uzgodnili w niedzielę ostatecznej treści decyzji Unii w sprawie wprowadzenia sankcji wizowych i finansowych w związku z kryzysem na Krymie. Sprawę rozstrzygną w poniedziałek szefowie MSZ państw członkowskich.
W niedzielę wieczorem ambasadorowie państw unijnych przygotowali projekt dokumentu, który w poniedziałek przyjąć mają ministrowie spraw zagranicznych. Fragment dotyczący sankcji został jednak zapisany w nawiasach, co oznacza, że nie został on jeszcze uzgodniony przez kraje UE i pozostawiono go do dyskusji ministrom.
Wstępna propozycja zapisu mówi o wprowadzeniu przez UE "dodatkowych środków, w tym restrykcji dotyczących podróżowania i zamrożenia aktywów finansowych, wobec osób odpowiedzialnych za działania, które podważają albo zagrażają integralności terytorialnej, suwerenności i niepodległości Ukrainy, w tym także sprzeczne z ukraińską konstytucją działania związane z przyszłym statusem jakiejkolwiek części terytorium". Sankcje miałyby objąć również powiązane z tymi ludźmi "osoby i podmioty".
Lista osób objętych sankcjami prawdopodobnie zostanie dopracowana w poniedziałek rano i będzie poufna do chwili jej ogłoszenia w Oficjalnym Dzienniku UE. Według nieoficjalnych doniesień może obejmować przywódców krymskich separatystów, a także członków rosyjskich władz, bezpośrednio odpowiedzialnych za decyzje prowadzące do naruszenia terytorialnej suwerenności Ukrainy. Według dyplomatów nie jest wykluczone, że lista zostanie poszerzona o Rosjan dopiero w kolejnych dniach w zależności od dalszych wydarzeń. Zapewne jednak nie znajdą się na niej nazwiska prezydenta Rosji Władimira Putina i szefa MSZ Siergieja Ławrowa, aby nie zamykać kanałów komunikacji z rosyjskimi władzami.
Według projektu dokumentu, który widziała PAP, UE może też w poniedziałek zdecydować o odwołaniu planowanego na czerwiec szczytu UE-Rosja.
UE jest natomiast zgodna co do potępienia "nielegalnego referendum na Krymie w sprawie przyłączenia się do Federacji Rosyjskiej", które było "jasnym złamaniem Ukraińskiej Konstytucji". "UE nie uznaje nielegalnego referendum i jego wyniku" - oświadczą ministrowie. Wskażą też, że - według Komisji Weneckiej Rady Europy - odbywało się ono w obecności uzbrojonych żołnierzy na półwyspie, w warunkach zastraszania działaczy obywatelskich, dziennikarzy, blokowania ukraińskich kanałów telewizyjnych i utrudnionej komunikacji między Krymem a resztą Ukrainy.
Według sondażowych wyników w niedzielnym referendum 93 proc. głosujących opowiedziało się za przyłączeniem wchodzącego w skład Ukrainy Półwyspu Krymskiego do Rosji.
Unia ponownie wezwie Rosję do wycofania wojsk do baz i poszukiwania pokojowego rozwiązania kryzysu na Krymie, podkreślając, że "jest jeszcze czas na odwrócenie rozwoju wydarzeń". Ministrowie zaapelują do Rosji, by "nie podejmowała kroków prowadzących do aneksji Krymu i pogwałcenia prawa międzynarodowego". Zagrożą też, że jakiekolwiek dalsze działania Rosji zmierzające do destabilizacji sytuacji na Ukrainie doprowadzą do "dodatkowych i dalekosiężnych konsekwencji" dla relacji między UE a Rosją w wielu dziedzinach gospodarczych.
Kraje Unii porozumiały się też co do daty zapowiadanego podpisania politycznej części umowy stowarzyszeniowej z Ukrainą. Ma to nastąpić 21 marca w Brukseli, jak sygnalizowali już wcześniej przywódcy unijni i ukraińscy.
Ministrowie wyrażą też poparcie dla propozycji Komisji Europejskiej dotyczącej jednostronnego otwarcia unijnego rynku dla eksportu z Ukrainy, co będzie jednym z wielu działań UE mających na celu gospodarcze wsparcie tego kraju.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.