10 dni od uprowadzenia w Kamerunie trojga misjonarzy wciąż nieznany jest ich los.
Miejscowa policja obawia się, że dwóch włoskich księży (Giampaolo Marta i Gianantonio Allegri) i kanadyjska zakonnica (Gilberte Bussièr) zostali wywiezieni przez porywaczy do sąsiedniej Nigerii i są przetrzymywani przez islamistów z ugrupowania Boko Haram.
Tymczasem kameruńskie władze zaostrzyły środki bezpieczeństwa wokół kościołów i misji na północy Kamerunu, w których pracują biali. Włoscy misjonarze pochodzący z tej samej diecezji co porwani podkreślają, że ich obecność daje ludziom poczucie bezpieczeństwa. Ponadto wspólnota międzynarodowa interesuje się losem misjonarzy, a dzięki temu to, co się dzieje w tym zakątku Afryki, nie popada w zapomnienie. Przypominają oni zarazem, że na tym terenie było zawsze spokojnie. Ludzie różnych religii żyli pokojowo w tych samych wioskach.
Obecnie do eskalacji przemocy prowadzą działania rebeliantów z Boko Haram, którzy przekraczając granicę nigeryjsko-kameruńską grabią, gwałcą i porywają ludzi dla okupu. „Rebelianci chcą nas zastraszyć i sprawić, żeby na tym terenie nie było ludzi Kościoła. Brak świadków popełnianych zbrodni oznaczałby dla nich bezkarność” – piszą włoscy misjonarze pracujący w Kamerunie w liście do diecezji Como, z której pochodzą. Podkreślają, że mimo trudnej sytuacji nie zamierzają opuszczać swych wiernych. Modlitwom Wielkiego Tygodnia towarzyszy szczególna intencja o uwolnienie trojga porwanych misjonarzy.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.