W kanadyjskim Quebecu umarł śmiercią naturalną.
Kanadyjski Quebec uchronił się przed radykalną laicyzacją państwa. Kontrowersyjna karta wartości, która miała wprowadzić m.in. zakaz noszenia emblematów religijnych w urzędach publicznych, umarła śmiercią naturalną. Promująca ją Partia Mieszkańców Quebecu przegrała wybory. Zwycięzcy liberałowie już zapowiedzieli, że przygotują nową kartę wartości i że nie będzie w niej najbardziej kontrowersyjnych punktów z forsowanego dotąd dokumentu.
Kościół katolicki z zadowoleniem przyjął deklaracje nowych władz. Choć w zamyśle autorów karta wartości nie była wymierzona w chrześcijan, lecz w imigrantów z obcych cywilizacji, to jednak również katolicy odczuliby jej konsekwencje. Utrudniałaby bowiem współpracę Kościoła i państwa na szczeblu lokalnym w edukacji i działalności społecznej, a samym katolikom w Kanadzie trudniej by było przyznawać się do swej religijnej tożsamości.
Według najnowszego sondażu Calin Georgescu może obecnie liczyć na poparcie na poziomie ok. 50 proc.
Zapewnił też o swojej bliskości mieszkańców Los Angeles, gdzie doszło do katastrofalnych pożarów.
Obiecał zakończenie "inwazji na granicy" i zakończenie wojen.
Ale Kościół ma prawo istnieć, mieć poglądy i jasno je komunikować.