Łagodniejszy wiatr umożliwia amerykańskim strażakom walkę z dziewięcioma pożarami rozprzestrzeniającymi się w hrabstwie San Diego w Kalifornii - poinformowały w piątek służby ratownicze. Wcześniej działania straży pożarnej były utrudniane przez silny wiatr.
Poza jednostkami straży pożarnej w akcji w hrabstwie San Diego biorą udział cztery samoloty-cysterny i 22 śmigłowce wojskowe. Najtrudniejsza sytuacja panuje w mieście San Marcos, gdzie postępy w walce z żywiołem zostały osiągnięte dopiero wtedy, gdy pogoda się poprawiła i mocno wiejący do tej pory wiatr ucichł.
Szeryf Bill Gore poinformował, że w związku z sytuacją w mieście lokalne władze podjęły decyzję o ewakuowaniu dodatkowych 13 tysięcy mieszkańców. W środę wezwanie do opuszczenia swoich domów otrzymało 20 tysięcy osób zamieszkujących okolice San Marcos, którego populacja wynosi około 85 tysięcy ludzi.
Pożary wybuchły we wtorek i mogły być spowodowane suszą i wysokimi temperaturami - podkreśla agencja Associated Press. Ogień szybko się rozprzestrzeniał dzięki silnemu wiatrowi. Władze szacują, że żywioł do tej pory spowodował straty w wysokości ok. 20 milionów dolarów.
Ujawnił to specjalny wysłannik USA ds. Ukrainy Keith Kellogg.
Rządząca partia PAS zdecydowanie prowadzi po przeliczeniu ponad 99 proc. głosów.
FBI prowadzi śledztwo, traktując incydent jako "akt przemocy ukierunkowanej".
Zapowiedział to sam papież w krótkim pozdrowieniu przed modlitwą „Anioł Pański”.