Ryszard Milewski, były prezes Sądu Okręgowego w Gdańsku, został dyscyplinarnie przeniesiony poza apelację gdańską, do jednego z sądów apelacji białostockiej.
Sąd Najwyższy 13 czerwca zaostrzył w ten sposób karę dyscyplinarną wobec Milewskiego, obwinionego o uchybienie godności sędziego w związku z prowokacją dziennikarską dokonaną przy okazji afery Amber Gold.
Jak podaje PAP, Sąd Najwyższy, przenosząc sędziego Ryszarda Milewskiego na inne miejsce służbowe, podkreślił, że pozostanie obwinionego w sądzie w Gdańsku nie sprzyja dobru wymiaru sprawiedliwości.
Sędzia SN Wojciech Katner w ustnym uzasadnieniu wyroku stwierdził także, że kara z I instancji była rażąco łagodna, a dyscyplinarne przeniesienie do innej apelacji to druga z kolei, po usunięciu z urzędu, najostrzejsza kara.
Wcześniej Sąd Apelacyjny w Warszawie pozbawił Ryszarda Milewskiego funkcji prezesa gdańskiego sądu (w praktyce został już wcześniej odwołany) oraz ukarał go dodatkowo 5-letnim zakazem awansów i podwyżek oraz zasiadania w kolegium sądu.
Milewski odwołał się od tej decyzji. Obrona wniosła o uniewinnienie sędziego lub też uchylenie wyroku i przekazanie sprawy do ponownego osądzenia w I instancji.
Odwołanie złożył także Minister Sprawiedliwości, który uznał, że kara z I instancji jest zbyt łagodna i chciał dla gdańskiego sędziego najwyższej możliwej kary dyscyplinarnej, czyli usunięcia z zawodu.
Milewski, jako prezes sądu, miał wyrazić gotowość ustalenia dogodnego dla premiera terminu posiedzenia aresztowanego w sprawie prezesa Amber Gold oraz wydelegowania sędziów gdańskich na spotkanie z premierem, by zapoznać go ze sprawami dotyczącymi szefa firmy. Sąd Apelacyjny w Warszawie uznał Milewskiego za winnego przewinienia dyscyplinarnego polegającego na naruszeniu zasady niezależności sądów.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.
"Nikt (nikogo) nie słucha" - powiedział szef sztabu UNFICYP płk Ben Ramsay. "Błąd to kwestia czasu"
Wydarzenie mogło oglądać na ekranach telewizorów ponad 500 milionów ludzi na całym świecie.