Istotą tej afery jest nielegalne nagrywanie polityków polskich - tak szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz skomentował sprawę ujawnienia nagrań przez "Wprost". Dodał, że ma do siebie żal, iż nie udało się wykryć sprawy. Podkreślił też, że nagrywanie polityków to przestępstwo.
Politycznej przyszłości przed sobą nie mam, moje ostatnie zadanie to wyjaśnić, kto nagrywał rozmowę - powiedział w "Kropce nad i" w TVN24 minister spraw wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz.
Sienkiewicz - którego nagraną rozmowę z prezesem NBP Markiem Belką upublicznił w weekend "Wprost" - pytany, czy po publikacji nie czuje się skompromitowany i nie uważa, że powinien odejść z ministerstwa, odparł, że decyzje o jego odejściu, bądź pozostaniu na stanowisku, podejmuje premier.
Podkreślił, że ma do siebie żal m.in. o język tamtej rozmowy, który "mógł być obraźliwy dla wielu osób i był na pewno niewłaściwy". Dodał, że ma też żal do siebie za to, że "w zakresie nadzoru nad służbami specjalnymi nie udało mu się wystarczająco szybko osiągnąć stanu, dzięki któremu moglibyśmy tę aferę wykryć, zanim ona się zaczęła".
"Bo istotą tej afery jest po prostu nielegalne nagrywanie polityków polskich przez lata" - oświadczył minister.
Na uwagę, że do nagrania rozmowy nie doszłoby, gdyby z Belką rozmawiał w gabinecie, Sienkiewicz odparł: "Ma pani rację o tyle, że oczywiście zawsze można zamykać się w swoich gabinetach. Natomiast jednak mam wrażenie, że żyjemy w normalnym wolnym kraju, w którym każdy ma prawo się spotkać tam, gdzie chce i rozmawiać o czym chce, nawet minister konstytucyjny z prezesem narodowego banku". "Problem nie polega na tym, że spotkaliśmy się poza gmachami rządowymi, problem polega na tym, że zostało popełnione przestępstwo i ktoś nas nagrał" - dodał.
"Wprost" ujawnił nagranie, na którym słychać, jak Sienkiewicz rozmawia z Belką o hipotetycznym wsparciu przez NBP budżetu państwa kilka miesięcy przed wyborami, które może wygrać PiS; Belka w zamian za wsparcie stawia warunek dymisji ówczesnego ministra finansów Jacka Rostowskiego oraz nowelizacji ustawy o banku centralnym.
To najpoważniejsze walki wewnątrz Syrii od 2020 r. Zginęło w nich już ponad 250 osób.
W odpowiedzi władze w Seulu poderwały myśliwce i złożyły protest dyplomatyczny.
O spowodowanie uszkodzeń podejrzana jest załoga chińskiego statku Yi Peng 3.
Program stoi w sprzeczności z zasadami ochrony małoletnich obowiązującymi w mediach.
Seria takich rakiet ma mieć moc uderzeniow zblliżoną do pocisków jądrowych.
Przewodniczący partii Razem Adrian Zandberg o dodatkowej handlowej niedzieli w grudniu.
Załoga chińskiego statku Yi Peng 3 podejrzana jest o celowe przecięcie kabli telekomunikacyjnych.