Im bardziej śledzę Franciszka tym mocniej uderza mnie ścisły związek jego czynów, gestów i słów. Genialność jego przekazu polega przede wszystkim na zdolności prostego świadczenia o Chrystusie w dzisiejszym świecie.
„Jak to jest, że ten papież, który słowa nie mówi w innych językach ściąga do Watykanu takie tłumy wiernych, przecież mało kto go rozumie?” – to pytanie usłyszałam po ostatniej audiencji środowej. Znajomy, który w niej uczestniczył był wyraźnie poruszony wielojęzyczną rzeszą pielgrzymów którą zobaczył. Nie zmieścili się na placu św. Piotra. By każdego pozdrowić Franciszek długo jeździł swym odkrytym jeepem nie tylko po placu, ale i po prowadzącej do Watykanu ulicy della Conciliazione. Te tłumy pielgrzymów to norma. Tak samo jak papieskie objazdy sektorów. Bierze na ręce, pozdrawia, błogosławi. Można odnieść wrażenie, że podczas każdej środowej audiencji papież głosi dwie katechezy: „gestów” i „słów”.
Sekret swej metody duszpasterskiej odkrył przed biskupami Brazylii: spokój, czas, umiejętność dostosowania kroku do możliwości człowieka i rytmu jego drogi oraz zdolność bycia zawsze blisko. To czego jesteśmy świadkami potwierdza, że ta metoda sprawdza się w praktyce. Gdy Franciszek wracał ostatnio z pielgrzymki do Kalabrii kazał zatrzymać samochód na drodze szybkiego ruchu. Na poboczu zobaczył łóżko szpitalne. Leżał na nim sparaliżowany nastolatek. Matka przywiozła go, by mógł otrzymać papieskie błogosławieństwo. Spotkanie papieża z tym chłopcem i jego rodziną było jedną z najbardziej przejmujących chwil tego pontyfikatu. Jeszcze jako kardynał obecny Papież często powtarzał: „Nie kocha się idei. Nie kocha się słów. Kocha się ludzi”.
Franciszek pokazuje też światu, że modlitwa nie jest jakimś dodatkiem do naszego życia. Świadczy o tym chociażby styl jego spotkań z wiernymi podczas audiencji środowych czy w niedzielę na Anioł Pański. Kiedy są ważne sprawy, dzieli się nimi i prosi o modlitwę. Nie mówi jednak „pomódlcie się” i kontynuuje swe rozważanie, ale zaprasza do wspólnej z nim modlitwy. Tak było gdy nad światem zawisło widmo globalnej wojny czy teraz gdy największy w historii tajfun spustoszył Filipiny, siejąc śmierć i zniszczenie. Tak było też gdy zrozpaczeni rodzice przywieźli mu do Watykanu swe ciężko chore dziecko. 50 tys. osób obecnych na Placu św. Piotra poprosił wówczas o „akt miłosierdzia” i do nieba popłynęło wspólne błaganie o zdrowie dla umierającej dziewczynki. Te kolejne „Ave o Maria…” płynące do nieba są barometrem sytuacji na świecie, ale i tego, czym w danej chwili żyje Franciszek.
Jego przesłanie pociąga, dotyka, przemienia. Przemawiają proste słowa papieża o nieskończonym miłosierdziu Boga, ale i poruszające gesty, jakie towarzyszą jego nauczaniu i słowom. On sam pozostaje w tym wszystkim w cieniu. Do jednego z włoskich księży, który stwierdził, że pod jego wpływem ludzie się nawracają powiedział: „Nie mam z tym nic wspólnego, to wszystko czyni Chrystus!”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.