Kilkutysięczny propalestyński marsz ruszył w sobotę z placu Denfert-Rochereau na południu Paryża w kierunku placu Inwalidów w centrum miasta. We wtorek minie czwarty tydzień izraelskiej ofensywy w Strefie Gazy, w której zginęło około 1600 Palestyńczyków.
"Izrael - morderca, (prezydent Francois) Hollande - współwinny" - wykrzykiwali manifestanci, wśród których - jak pisze AFP - byli członkowie Zielonych, Francuskiej Partii Komunistycznej, radykalnie lewicowej Nowej Partii Antykapitalistycznej i wielu propalestyńskich organizacji. Niektórzy z uczestników marszu mieli na sobie chustę-arafatkę, a na twarzy maskę w kolorach palestyńskiej flagi.
"Jesteśmy tu, żeby zamanifestować nasze całkowite poparcie dla palestyńskiego oporu i potępić ten rząd hańby, który zgadza się ze stanowiskiem Izraela" - mówił do tłumu jeden z przedstawicieli ruchu Palestyńska Młodzież, Omar Alsumi.
Prefektura stołecznej policji zezwoliła na marsz, który ma zakończyć się o godz. 19.
23 lipca blisko 15 tys. osób przeszło pokojowo tą samą trasą do placu Inwalidów, apelując o sprawiedliwy i trwały pokój między Palestyńczykami i Izraelczykami. W wiecu uczestniczyli wówczas przedstawiciele 50 stowarzyszeń, partii i związków zawodowych.
Z kolei 26 lipca inna propalestyńska manifestacja, która miała rozpocząć się na placu Republiki, została zakazana. Na miejscu pojawiło się kilka tysięcy osób; doszło do niegroźnych starć z policją.
W wyniku izraelskiej ofensywy w Strefie Gazy, która rozpoczęła się 8 lipca, śmierć poniosło ponad 1600 Palestyńczyków, w większości cywilów; po stronie izraelskiej zginęło 63 żołnierzy.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.