Separatyści na kontrolowanych przez siebie terenach tolerują jedynie prawosławnych podległych Patriarchatowi Moskiewskiemu.
Coraz trudniejsza jest sytuacja chrześcijan na Wschodniej Ukrainie. Realizowany przez separatystów od wielu tygodni plan usunięcia z terenów Donieckiej i Ługańskiej Republiki Ludowej wszystkich duchownych, poza prawosławnymi uznającymi zwierzchność Patriarchatu Moskiewskiego, praktycznie został wykonany. Z tego terenu musieli wyjechać duchowni prawosławni z Patriarchatu Kijowskiego, wygnano także duchownych greckokatolickich. Unicki sobór katedralny w Doniecku został zamknięty, a biura kurii opieczętowane. Miasto musiał opuścić grekokatolicki biskup Stefan Meniok.
Wcześniej wyjechał doniecki biskup Siergiej (Gorobcow) z Patriarchatu Kijowskiego. Nie ma już w Doniecku żadnego z ewangelickich pastorów. Do wyjazdu m.in. został zmuszony pastor Sergiej Kosjak, organizator „Maratonu modlitwy”, odbywającego się na Placu Konstytucji w pobliżu mostu na rzece Kalmius. Grupa wiernych jednak codziennie tam przychodzi. Nie ma z nimi kapłana, ale modlitwa trwa. W tej chwili w Donbasie, a więc na terenie gdzie bez przerwy toczą się walki, katolickie duszpasterstwo prowadzone jest jedynie w Mariumpolu. Miasto od kilku tygodni jest kontrolowane przez siły ukraińskie.
W Doniecku nadal funkcjonuje rzymskokatolicka parafia pw. św. Józefa, ale jej proboszcz, chrystusowiec ks. Mikołaj Pilecki w tej chwili przebywa w Polsce. Idzie z pielgrzymką na Jasną Górę. Po jej zakończeniu wraca do Doniecka. Większość donieckich katolików wyjechała z miasta. W ostatnią niedzielę jednak grupa ponad 30 wiernych zebrała się w kościele na wspólnej modlitwie.
Parafia nie znajduje się na linii walk, które toczą się w mieście od kilku tygodni. W tej chwili jest to teren kontrolowany przez ukraińską armię, która od strony lotniska weszła do Doniecka i posuwa się do centrum, gdzie znajdują się główne punkty oporu separatystów. Większość mieszkańców Doniecka chroni się w piwnicach. Od początku sierpnia nie działa żadna z donieckich kopalń, do pracy przychodzą jedynie pracownicy odpowiedzialni za utrzymanie ruchu. Nie przestała natomiast pracować doniecka huta. Miasto jest systematycznie niszczone przez separatystów, którzy wysadzają w powietrze kolejne mosty i wiadukty. Zaopatrzenie pogarsza się, ale podstawowych produktów spożywczych jeszcze nie w mieście nie brakuje.
Swoją parafię NSPJ w Gorłówce, nieopodal Doniecka, musiał opuścić porwany w połowie lipca i wypuszczony po kilkunastu dniach dziekan doniecki ks. Wiktor Wąsowicz. Jednym z warunków jego zwolnienia było natychmiastowe opuszczenie Donbasu. Zagrożono mu, że jeśli będzie próbował odprawiać Mszę św. w Gorłówce, zostanie na miejscu rozstrzelany. Do wymiany ks. Wąsowicza doszło poza miastem. Separatyści przywieźli go na jeden z kontrolowanych przez siebie rejonów pod Gorłówką, o którą nadal trwają ciężkie walki. Ks. Wąsowiczowi zabrano wszystkie dokumenty. W tej chwili przebywa on w Charkowie. Deklaruje, że wróci do swojej parafii, jeśli pojawi się tylko taka możliwość.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.