Prezydium Konferencji Episkopatu Polski wezwało katolików, by 26 sierpnia włączyli się w inicjatywę Dnia Modlitwy za Prześladowany Kościół na Bliskim Wschodzie.
Także papież Franciszek stwierdził, że „kiedy mamy do czynienia z niesprawiedliwym agresorem, musi on zostać powstrzymany”. Podkreślił jednak słowo „powstrzymany”. - Nie mówię: bombardować, prowadzić wojnę, ale: powstrzymać go. Trzeba ocenić środki, jakich można użyć do powstrzymywania napastnika. Powstrzymanie niesprawiedliwego napastnika jest dozwolone. Ale musimy też pamiętać, ile razy pod pretekstem powstrzymania niesprawiedliwego napastnika, mocarstwa zawłaszczały narody i prowadziły wojny zaborcze! Jedno państwo nie może samo ocenić, jak powstrzymać niesprawiedliwego napastnika. Po II wojnie światowej pojawiła się idea Narodów Zjednoczonych: to tam należy dyskutować, pytać: Czy jest to niesprawiedliwy napastnik? Wydaje się, że tak. Jak go powstrzymamy? - tłumaczył papież. Dodał, że „powstrzymanie niesprawiedliwego napastnika jest prawem ludzkości”.
Nawiązując do tej wypowiedzi Ojca Świętego, kard. Filoni wyraził przekonanie, że nie chodzi o wojnę, „gdyż nigdy nie możemy popierać wojen”. Zarazem jednak zauważył, że są sytuacje konfliktowe, w których najbiedniejsi - w tym przypadku bezbronni chrześcijanie i jazydzi - są wypędzani ze swych ziem, gwałcona jest ich godność, uprowadzane są ich rodziny. - Czy w obliczu tych tragedii możemy być obojętni? Chodzi tu zatem o prawa, których winna bronić każda osoba dobrej woli. Każdy winien to czynić stosownie do swych możliwości. Ojciec Święty robi to na miarę swych możliwości duchowych i moralnych - podkreślił hierarcha.
Wcześniej, po tym, jak amerykańskie samoloty zaczęły bombardować pozycje dżihadystów, którzy weszli do Kurdystanu, głos zabrał patriarcha Sako. Jego zdaniem decyzja prezydenta Baracka Obamy „o podjęciu interwencji militarnej tylko w celu obrony Irbilu jest niepokojąca”. Krytykując sposób prowadzenia przez Stany Zjednoczone interwencji zbrojnej w Iraku, wskazał, że nie podjęto żadnych działań mających na celu odbicie Mosulu i równiny Niniwy z rąk IS, wykluczono też wspieranie operacji prowadzonych przez siły irackie.
Interwencja pod egidą ONZ
W wywiadzie dla francuskiego tygodnika „Famille chrétienne” abp Tomasi podkreślił, że setki tysięcy mieszkańców Iraku zostało zmuszonych do opuszczenia domów. Przysługują im te same prawa człowieka, co wszystkim ludziom na całym świecie. Są to przede wszystkim prawo do życia, do pożywienia, do wolności religijnej czy integralności osobistej. Wydaje się jednak, że wola powstrzymania dżihadystów nie jest tak oczywista. - Można się więc zastanawiać, czy ta obojętność, lub niechęć na Zachodzie nie wynika z tego, że ofiary określa się mianem mniejszości religijnych. Być może słowo „religia” jest tu problemem. Oczywiście, złożoność sytuacji na Bliskim Wschodzie jest również przeszkodą dla podjęcia skutecznych działań - zauważył obserwator Stolicy Apostolskiej przy ONZ w Genewie.
Podkreślił, że organizacja ta podjęła już decyzje o udzieleniu konkretnej pomocy humanitarnej czy ochronie praw uchodźców na północy Iraku. - Rada Bezpieczeństwa powinna podjąć interwencję dla ochrony miejscowej ludności oraz zneutralizowania terrorystów IS. Karta Narodów Zjednoczonych daje możliwość skutecznego działania (art. 39-42). Trzeba jednak woli politycznej, by jakąś akcję uczynić naprawdę skuteczną -przypomniał abp Tomasi.
Wyjaśnił, że wspomniany obowiązek ochrony nie jest dla Stolicy Apostolskiej jakąś nową doktryną. Już św. Jan Paweł II przypominał, że agresora trzeba rozbroić. - Należy wykorzystać wszystkie możliwości zaprowadzenia pokoju: dialog, negocjacje, mediacje. Użycie siły jest ostatnim środkiem przeciwko zbrodniom - stwierdził watykański dyplomata.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.