Prorosyjscy rebelianci na wschodzie Ukrainy ogłosili we wtorek, że zgodnie z memorandum z Mińska rozpoczęli wycofywanie ciężkiej artylerii na obszarze, gdzie ma powstać strefa buforowa - ale tylko tam, gdzie uczyniła to już strona rządowa.
"Wycofaliśmy naszą artylerię ze stref, z których wycofały się siły ukraińskie. Z miejsc, gdzie artyleria ukraińska nie wycofała się, my także nie wycofaliśmy się. Chodzi tu o sprzęt artyleryjski kalibru ponad 100 mm" - powiedział szef samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej (DRL) Aleksandr Zacharczenko.
Wyjaśnił, że w pierwszej kolejności jest wycofywana broń ciężka, czyli cała artyleria i transportery opancerzone z działami kalibru ponad 100 mm.
Także separatyści z samozwańczej Ługańskiej Republiki Ludowej (ŁRL) poinformowali, że ukraińska armia częściowo wycofała we wcześniej zajmowanych pozycji sprzęt wojskowy i artylerię - podała agencja Interfax-Ukraina.
W poniedziałek rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy (RBNiO), Andrij Łysenko deklarował, że "trwają przygotowania do wycofania ciężkiego sprzętu wojskowego na odległość 15 km".
Memorandum zawarte w nocy z piątku na sobotę w stolicy Białorusi przez grupę kontaktową ds. ukraińskiego kryzysu przewiduje wycofanie się każdej ze stron konfliktu na wschodniej Ukrainie tak, by między siłami rządowymi a prorosyjskimi separatystami powstała 30-kilometrowa zdemilitaryzowana strefa buforowa.
Dokument mówi o zakazie użycia jakiejkolwiek broni oraz prowadzenia działań ofensywnych. Wprowadzono także zakaz rozmieszczania broni ciężkiej i sprzętu wojskowego w rejonach zamieszkanych, a także stawiania nowych min i zapór inżynieryjnych. Zapory, które zainstalowano wcześniej, mają zostać usunięte. Nadzór nad przestrzeganiem porozumienia sprawuje misja monitoringowa OBWE.
Co czwarte dziecko trafiające dom"klasy wstępnej" nie umie obyć się bez pieluch.
Mężczyzna miał w czwartek usłyszeć wyrok w sprawie dotyczącej podżegania do nienawiści.
Decyzja obnażyła "pogardę dla człowieczeństwa i prawa międzynarodowego".
Według szacunków jednego z członków załogi w katastrofie mogło zginąć niemal 10 tys. osób.