- Bóg jest zawsze po stronie grzesznika. On przychodzi przez kryzys i kruchość - mówi Marcin Jakimowicz, autor książki "Niech żyje słabość".
- Przez całe życie nie doświadczałem niczego wielkiego - żadnego fizycznego znaku działania Boga, spoczynku w Duchu św., żadnego uzdrowienia we wspólnocie, do której należę. Gdy kiedyś o. Antonello Cadedu modlił się nad nami, co chwilę ktoś padał. Nade mną machnął w końcu ręką, mówiąc, że oporny jestem. Inny ksiądz też tylko machnął ręką, spoczynku nie było - opowiadał dziennikarz "Gościa Niedzielnego" w kapitularzu krakowskiego klasztoru oo. dominikanów podczas promocji swojej najnowszej książki "Niech żyje słabość". Ukazała się ona nakładem Wydawnictwa eSPe.
- Widziałem tylko ciemność, żadnych fajerwerków. Ludzie często utożsamiają mnie z tekstami, które piszę. A ja tak naprawdę tylko rozmawiam z ludźmi, którzy przeżyli coś wyjątkowego, ale na własnej skórze tego nie przerabiałem - mówił.
Marcin Jakimowicz często pytał więc Boga, co z nim jest nie tak. W końcu dotknęły go słowa rekolekcjonisty, który powiedział, że aby doświadczyć Jego mocy, trzeba najpierw przebaczyć.
- Zamknąłem więc oczy i okazało się, że na pierwszym miejscu nie potrafię przebaczyć samemu sobie - swoich słabości, lęków, grzechów. Tego dnia bardzo bolała mnie głowa - na tyle, że każdy dźwięk podczas Mszy był jak uderzenie w bęben. Chciałem już nawet wyjść, ale jednak zostałem do końca. Spróbowałem przebaczyć. Głowa przestała boleć w ciągu sekundy. Po raz pierwszy przeżyłem takie działanie Boga - wspominał.
Gdy kilka godzin później wrócił z rekolekcji do domu, poszedł jeszcze na spotkanie swojej wspólnoty. Mówił wtedy do Boga, że ma w sobie mnóstwo lęków, niepokoju, krzyku, emocji, które nie pozwalają spokojnie żyć.
- Prosiłem, by coś z tym zrobił, bo nie mam siły tak żyć. Kapłan posługujący we wspólnocie modlił się wtedy nade mną i stało się - "zaliczyłem glebę". Pan w konkretny sposób odpowiedział na moją prośbę. Wcześniej nie było to możliwe, bo tak naprawdę nigdy do końca tego nie chciałem - tłumaczył i przekonywał, że na Bogu swoją wiarą, otwartością i modlitwą można "wymusić" błogosławieństwo.
- Ludzie nie dowierzają, że można być słabym i grzesznym, a mimo to kochanym przez Boga. A przecież On przychodzi właśnie przez to, co słabe i grzeszne, przychodzi w kryzysie i kruchości. Kościół zbudował na Piotrze, który się Go zaparł, który zwiał spod krzyża, który usłyszał od Jezusa: "zejdź mi z oczu, szatanie". Ja też zawsze byłem tchórzem, bałem się zmian w życiu. A Pan, posługując się proroctwem o. Augustyna Pelanowskiego, obiecał, że i na mnie coś chce zbudować. Ostrzegł też, bym uważał na samego siebie, żebym nie zabłądził - mówił dziennikarz "Gościa".
Zapraszamy na spotkanie z Marcinem Jakimowiczem, które odbędzie się w sobotę 25 października podczas krakowskich Targów Książki (stoisko Wydawnictwa eSPe, godz. 15).
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Pozostajemy wierni zasadzie, zgodnie z którą granic nie można zmieniać siłą.
" Iran zawsze wspomagał lud Libanu i ruch oporu, i będzie to robić nadal".
Włochy, W. Brytania, Niemcy, Australia i Nowa Zelandia nie zgadzają się.
Szkody "ograniczone". Kościół otwarto już dla zwiedzających.
Co najmniej sześciu żołnierzy zginęło, wiele osób jest rannych.
Ten korytarze nie będzie pasażem należącym do Trumpa, ale raczej grobowcem jego najemników.