Dla prezydenta Rosji Władimira Putina kontrola mediów i przepływu informacji jest jednym z filarów sprawowania władzy. Dlatego od początku konfliktu na Ukrainie Moskwa m.in. celowo zaostrza antyzachodnią retorykę - zauważa w piątek "Washington Post".
Waszyngtoński dziennik w komentarzu redakcyjnym zwraca uwagę, że zaostrzenie tonu wobec USA i UE zbiegło się w czasie ze zmianami w rosyjskim prawie medialnym, które Duma Państwowa uchwaliła we wrześniu br.
"W trakcie agresji na Ukrainie Putin postanowił wyciszyć i tak już tłumione krajowe głosy sprzeciwu i nasilić antyzachodnią retorykę w kraju i za granicą" - napisał "WP".
Według prawa, które zacznie obowiązywać od 1 stycznia 2015 udziały inwestorów zagranicznych w kapitale zakładowym spółek medialnych w Rosji zostały ograniczone do 20 proc. Dodatkowo zabrania się emitowania reklam przez programy telewizji kablowej i satelitarnej. Takie restrykcje nie obejmą natomiast prokremlowskich kanałów państwowych, które są tubą propagandową Kremla.
"WP" zwraca też uwagę na zapis mówiący o karze do pięciu lat pozbawienia wolności za publikowanie w przestrzeni publicznej treści uznanych za "ekstremistyczne".
"Nikt tak naprawdę nie wie, jakie poglądy będą uznawane za +ekstremistyczne+ i takie było pewnie założenie. Autocenzura wzmaga cenzurę, a przez co zawęża się możliwość krytykowania działań Kremla" - podkreśla gazeta.
Media w Rosji utrzymują, że zaostrzenia prawa medialnego zażądała Administracja Prezydenta Rosji. W zamyśle inicjatorów ustawy ma ona pomóc w przeciwdziałaniu wojnie informacyjnej, jaką - ich zdaniem - przeciwko Rosji prowadzą USA i Unia Europejska. Władze w Moskwie niejednokrotnie wyrażały niezadowolenie z pracy niezależnych mediów, w tym zagranicznych. Ich uwagi dotyczyły przede wszystkim relacji z wydarzeń na Ukrainie.
"Tymczasem kombinacja zastraszania i groteskowej, ale skutecznej propagandy wywiera wpływ na sąsiadujące z Rosją państwa, co USA powinno zacząć poważnie traktować" - podsumowuje "WP".
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.