Zastanawiam się, ile by dziś kosztowała budowa, wyposażenie, utrzymanie i funkcjonowanie czegoś takiego... Miliard złotych na początek? Nie z pieniędzy jednak dzieło wyrosło.
Noc 21 grudnia roku 1946. Na granicy między Polską a Czechosłowacją w pobliżu Opavy zatrzymał się samochód bezpieki. W nim osiemdziesięcioletni ksiądz. Czterogodzinny postój na siarczystym mrozie zrobił swoje. Biskup Józef Nathan, chory, doziębił się do reszty. Przeżył już tylko miesiąc, umarł jako wypędzony z kraju swego dzieciństwa i całego życia. Pochowano go w Opavie, w grobie przygotowanym dla kogoś innego. Tydzień temu, 7 i 8 listopada jego prochy wróciły do miejsca, które stworzył, gdzie przez pięć dziesięcioleci służył najmniejszym braciom swoim (i siostrom) – by powtórzyć słowa Ewangelii.
Dorastałem na opolskim Śląsku. Pamiętam nasze prześmiewcze okrzyki i komentarze: „Uważaj, bo cię wezmą do Branic!”, albo: „Coś ty? Uciekłeś z Branic?”. Miała się w tym kryć jakaś groza, ale zupełnie nie rozumieliśmy tych haseł. Czy były bez treści? A może ktoś puszczał je w obieg śląskiego życia, by ośmieszyć wielkie dzieło, jakie dokonało się w Branicach? A może po to, by usprawiedliwić zabójstwo dokonane mrozem na biskupie? Co myśmy wtedy o tym wiedzieli... Gdy już wiedziałem, odwiedzałem cmentarz w Opavie, aby modlić się przy grobie biskupa, jego sekretarza, po latach także ks. Veseleho. Oczywiste, że pojechałem na przeniesienie jego prochów do Branic.
Cóż takiego jest w Branicach? Szpital mający wygląd i wielkość miasteczka. Patrzę i zastanawiam się, ile by dziś kosztowała budowa, wyposażenie, utrzymanie i funkcjonowanie czegoś takiego... Miliard złotych na początek? Nie z pieniędzy jednak dzieło wyrosło. Z wrażliwości na cierpienie ludzi od zawsze odrzucanych przez ogół. Była to wrażliwość księdza. Zatem – na pewno ewangelia. Na to nałożyły się umiejętności organizacyjne. To także ewangelia, w której jest przecież mowa o pomnażaniu talentów (to określenie ówczesnych pieniędzy). Gmachy, materialne dzieło, które było (i wciąż jest) godne podziwu, ks. Nathan wypełnił lecznicą stosującą najnowocześniejsze w swoich czasach metody terapii. I armią współpracowników – zakonnic i świeckich. Chorych także. A nie był to jakiś księżyna z zaścianka – był swego czasu posłem do Reichstagu w Berlinie.
Barbarzyńska wojna i nieludzcy dowódcy w znacznej mierze zniszczyli szpital. Czy tylko z wojennej konieczności? Wcześniej biskup borykał się z hitlerowskim reżimem, dla którego umysłowo chorzy nie byli warci życia. Aż w końcu ten wielkiej dobroci człowiek został przez komunistyczną władzę zlikwidowany. Wikipedia pisze o nim: „niemiecki ksiądz rzymskokatolicki narodowości morawskiej”. Strasznie to skrótowe i niezgrabne, ale jakoś przybliża złożoną specyfikę tego pogranicza.
O Branicach i całej sprawie mało kto w Polsce wie. Przypuszczam, że takich i podobnych spraw, które domagają się odkrycia i nagłośnienia jest więcej. I to nie tylko w lokalnej przestrzeni, a w całym kraju i nawet szerzej. Dobrze, że nad bramą szpitalnego miasteczka umieszczono napis „Witaj w domu!” Dobrze, że po okresie stagnacji szpital odżywa – bo jest bardzo potrzebny. Jakże się ucieszyłem, gdy przed kilku miesiącami usłyszałem słowa dyrektora o biskupie Nathanie: „My tu wciąż czujemy jego obecność”. Bo on pewnie już wcześniej wrócił do tego swojego domu, który stworzył dla pogardzanych – sam kiedyś wzgardzony przez władzę.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W kilku jednocześnie przeprowadzonych atakach na północy kraju.
Na obchody 1700. rocznicy Soboru Nicejskiego. Odbędą się one w Izniku niedaleko Stambułu.
Według śledczych pożar był wynikiem podpalenia dokonanego na zlecenie wywiadu Federacji Rosyjskiej.
Ryzyko, że obecne zapasy żywności wyczerpią się do końca maja.
Decyzja jest odpowiedzią na wezwanie wystosowane wcześniej w tym roku przez więzionego lidera PKK.
To efekt dwustronnych rozmowach ministerialnych w weekend w Genewie.