50 górników zaczęło strajk "na dole" w kopalni "Bolesław Śmiały" w Łaziskach Górnych.
- Dzisio na dole nie zostajesz. Moga cie wpisać na sobota, niedziela, abo na prziszły tydziyń – mówi przez telefon do swojego rozmówcy Bogdan Syporz, przewodniczący NSZZ „Solidarność” na kopalni „Bolesław Śmiały”. Odwiedziliśmy go w środę 14 stycznia, krótko przed dołączeniem górników z jego kopalni do strajku pod ziemią. - Jest aż kilkuset chętnych do bronienia naszych miejsc pracy, ludzie się wyrywają do akcji, zapisuję ich do strajku rotacyjnego już na przyszły tydzień. Zgodnie z decyzją sztabu, „na dole” protestuje na razie jednocześnie tylko po 50 osób – powiedział nam.
Kopalnia „Bolesław Śmiały” w Łaziskach Średnich (dzielnicy Łazisk Górnych) jest jednym z tych zakładów, który w czasie poprzedniej reformy górnictwa był typowany do likwidacji jako trwale nierentowny. Przetrwał jednak, został zrestrukturyzowany i przez następną dekadę... przynosił zysk. Teraz znów jest pod kreską, podobnie jak cała branża, ale jego ekonomiczna sytuacja nie jest najgorsza. - Wtedy nasza kopalnia nie została zamknięta między innymi dzięki kolegom z innych kopalń, którzy byli z nami solidarni - wspomina Bogdan Syporz.
Przemysław Kucharczak /Foto Gość Kopalnia "Bolesław Śmiały" w Łaziskach Strajk na "Śmiałym” w Łaziskach zaczął się o 14.00. Przyłączenie się zakładu do protestu oznacza, że teraz strajkują już wszystkie kopalnie Kompanii Węglowej. - Większość ludzi na Śląsku wie, co tu jest grane. Że nie chodzi tylko o te cztery kopalnie, ale o całość górnictwa. A jak padnie górnictwo, to już wszystko w regionie poleci i skończy się ostatecznie na degradacji Śląska - uważa przewodniczący Syporz. - Ponieważ ta świadomość na Śląsku jest, mamy też sygnały spoza kopalni, że ludzie są gotowi przyłączyć się do naszego protestu, jeśli w następnych krokach akcja zostanie przeniesiona na zewnątrz - dodaje.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.