Jesteś najpierw chrześcijaninem a potem członkiem narodu czy na odwrót? Odpowiedź rodzi poważne konsekwencje.
Wojna na Ukrainie uwalnia wiele demonów. Jednym z nich niewątpliwie jest, przez lata stosunkowo mało szkodliwy, demon podziału tamtejszego Kościoła prawosławnego. Teraz się obudził i zaczyna się robić gorąco. Właśnie Ukraiński znawca problematyki prawosławnej Jurij Czornomoreć, w artykule „Bitwa patriarchów” na łamach tygodnika „Deń” wyraził pogląd, że władze tego kraju powinny zakazać wjazdu na Ukrainę biskupom rosyjskim. I co więcej powinny pozbawić ukraińskiego obywatelstwa tych biskupów, którzy biorą udział w obradach Synodu Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego.
Jak wiadomo ukraińskie prawosławie od lat jest podzielone. Nie wnikając w niuanse można mówić o dwóch zasadniczych jego odłamach. Pierwsza to zwolennicy pozostania Cerkwi Ukraińskiej w jedności z Patriarchatem Moskiewskim. Drudzy są za pełną niezależnością (autokefalią) prawosławia na Ukrainie. I jedni i drudzy mają własne, niezależne struktury. Pierwszy tworzą Ukraiński Kościół Prawosławny Patriarchatu Moskiewskiego. Drudzy zgrupowani są zasadniczo wokół Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego Patriarchatu Kijowskiego. Podział ten, trwający właściwie od początku uzyskania niepodległości przez Ukrainę, owszem, generował różne napięcia. Nigdy jednak tak mocno jak dziś nie był jednocześnie odczytywany w kontekście narodowym. Lansowana przez Moskwę idea jednego wielkiego „ruskiego świata” była tylko teorią. Teraz widzimy, jak wygląda jej realizacja w praktyce.
Wydaje mi się jednak, że propozycje ukraińskiego specjalisty idą za daleko. Nie wydaje mi się, by Ukrainie był dziś potrzebny kolejny pretekst do zintensyfikowania przez separatystów i Rosję działań zbrojnych. A obrona Świętej Cerkwi mogłaby takim być. To akurat Rosja w historii już przerabiała. Po drugie wydaje mi się – choć może jako patrzący z pewnej odległości jednak się mylę – obecność na Ukrainie struktur Cerkwi moskiewskiej ciągle chyba można wykorzystywać do moderowania nastrojów. Postawienie sprawy na ostrzu noża może i w teorii wyjaśni sytuację, kto swój a kto wróg, ale pozostaną jeszcze zwykli ludzie. Tacy, którzy nie do końca są pewni kim są, kim się czują, za czym się opowiadają. Przyklejenie im etykietki – wróg – to prosta droga do podziału Ukrainy.
A swoją drogą... W takich jak ta na Ukrainie sytuacjach pokazuje się, jak niebezpieczne bywa zorganizowanie Kościoła w niezależne, narodowe wspólnoty. W sytuacji napięć między narodami łatwo dają się one wmanewrowywać w spory. W Kościele katolickim chyba trudniej. Bo jest większa świadomość tego, że czy Polacy czy Niemcy czy Austriacy tworzymy jednak jeden, rzymski Kościół.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Waszyngton zaoferował pomoc w usuwaniu szkód i ustalaniu okoliczności ataku.