- Pod tą płytą, jako święty, leży ten, któremu pożyczałem sutannę - mówił o. Leon Knabit o Rzymie.
Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość O. Leon Knabit w opolskiej bibliotece - A kiedy na jednym ze spotkań przyszłego papieża przywitano słowami „Witamy Cię, najprzystojniejszy nasz Duszpasterzu...” - uśmiechając się, mruknął: „Nooo..., coś w tym jest...” - sypał anegdotkami jak z rękawa o. Leon Knabit. Ale zaraz poważniej wskazywał: - Jego hobby był człowiek, dlatego potem napisał, że człowieka nie można zrozumieć bez Chrystusa, stąd ta cała batalia o życie...
O co najmniej dwóch powodach, dla których nie on, a Jan Paweł II został papieżem, i o swojej wieloletniej znajomości z Karolem Wojtyłą, najpierw jako „zwykłym” księdzem, później biskupem, kardynałem, a wreszcie następcą św. Piotra, z ogromnym poczuciem humoru, dystansem do siebie i w charakterystycznym sobie gawędziarskim stylu opowiadał we wtorek, 5 maja w Miejskiej Bibliotece Publicznej. Ojciec Leon Knabit zawitał do Opola w ramach promocji książki pt. „Spotkania z wujkiem Karolem”. Podczas prelekcji towarzyszył mu ks. prof. Marek Lis.
Zakonnik wspomniał także o swoich związkach z Opolem, które najpierw poznał od „szpitalnej” strony, a także kilka dygresji o prymasie Stefanie Wyszyńskim i jego więzieniu w Prudniku. Zgrabnie też wytłumaczył, jak to jest ze słynną benedyktyńską „stabilitas loci”, czyli stałością miejsca, choć w klasztorze spędza niewiele czasu.
Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość Po spotkaniu był czas na podpisywanie książek i chwilę rozmowy - Cymbał, co się po świecie przedyndał, nad cymbałem góruje, który nie podróżuje – zacytował z uśmiechem. - Poza tym cały styczeń i luty spędziłem w klasztorze.
I już poważniej dodał: - Nie na tym polega ta stałość, że siedzimy ciągle w tym samym miejscu, tylko na tym, że składałem śluby na konkretny klasztor, jestem przywiązany do niego, a jak mocno to widać po tym sznurze z kluczami - mówił, wskazując go. Był taki czas, że mnisi mieli w regule jako sposób osiągnięcia świętości podróżowanie, bycie w drodze. Rozproszonym albo skupionym można być wszędzie – i w klasztorze, i w świecie. Jeśli gdzieś jadę, to dlatego, że wysyła mnie tam mój przełożony. A potem wracam do Tyńca, gdzie czeka na mnie cela z widokiem na Babią Górę.
Zainteresowanie spotkaniem ze znanym z wielu programów i publikacji benedyktynem z Tyńca było ogromne. Młodzi i starsi jednakowo byli zasłuchani w opowieść pełną anegdot z życia jego i papieża. Wszystko ciepłe, serdeczne i wlewające w serca słuchaczy nadzieję i optymizm.
- Ja znam o. Knabita z audycji telewizyjnych i radiowych, z książek. Mam też jego książkę pt. "Czy zwierzęta mają duszę". Bardzo mnie o. Leon tym podejściem do zwierząt zauroczył, od tego się chyba zaczęło. Z wieloma jego poglądami się zgadzam, jest dla mnie autorytetem, dlatego okazja spotkania go w naszym mieście była dla mnie ogromnym przeżyciem, nawet uciekłam z części zajęć na uczelni, żeby móc posłuchać jego opowieści. Szkoda tylko, że tak krótko, bo one potrafią natchnąć optymizmem - podsumowuje Agnieszka Tiszbierek z Opola.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jednak jego poglądy nie zawsze są zgodne z katolickim nauczaniem.
Sugerował, że obecna administracja może doprowadzić do wojny jądrowej.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.