Syryjskie Aleppo, wycieńczone czterema latami dramatycznej wojny umiera w tych dniach z pragnienia.
Wody w mieście nie brakuje, jednak rebelianci chcąc jeszcze bardziej upokorzyć miejscową ludność i podporządkować ją swym żądaniom, odcinają dostawy prądu, co zatrzymuje pracę pomp. Jedynym ratunkiem dla mieszkańców pozostają studnie, z których wiele znajduje się na terenach przykościelnych, jednak pobierana z nich woda nie zapewnia wszystkich potrzeb.
Jeden z pracujących w Aleppo księży wskazuje, że spotkania przy studni stają się miejscem integracji, ponieważ wodę czerpią wspólnie chrześcijanie i muzułmanie. Dodaje zarazem, że mimo wojennej codzienności duchowni starają się dać mieszkańcom miasta promyk nadziei na lepszą przyszłość. I tak np. w parafii franciszkańskiej codziennie wieczorem na modlitwie spotyka się 500 młodych Syryjczyków, a w ośrodku salezjańskim organizowane są wakacje w mieście. „Wojna nie może oznaczać wyłącznie bólu i cierpienia, musimy tworzyć miejsca rodzące nadzieję” – podkreśla ks. Ibrahim Alsabagh.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.