Jednocząca moc moheru

Odbywająca się 12 lipca pielgrzymka co roku gromadzi rzesze wiernych zwolenników radia. W tym roku ich rozpoznawczym elementem mają być przypięte do ubrania maleńkie berety z wpisanymi w środek słowami: „Kocham Pana Boga, Kościół, Polskę, ludzi”. Ponadto, każdy beret ma być opatrzony pamiątkowym stemplem radia. Zdaniem „Dziennika” celem tej akcji jest mobilizacja i integracja "radiomaryjnej" społeczności. „W tym roku jest to wyjątkowo potrzebne, bo wielomilionowe inwestycje w geotermię pochłonęły sporo energii, pieniędzy i nie przyniosły oczekiwanych rezultatów. Dlatego mobilizacja słuchaczy, nawet poprzez tak prozaiczne zadanie jak wydzierganie kilkudziesięciu tysięcy berecików, musi udowodnić, że "dywizje moherowych beretów" pozostają w pełnej gotowości na wykonanie rozkazów” – czytamy w gazecie. Miniberety mają także być symbolem sprzeciwu wobec rządów premiera Donalda Tuska. „Dziennik” zauważa, że tego rodzaju działania służą przesuwaniu akcentów znaczeniowych „mohera”. Od pogardliwego określenia przechodzi się do pielgrzymkowego gadżetu, znaku dumy z własnych przekonań i oporu wobec liberalnych rządów PO. Tego rodzaju przesunięcia zaczęły się już dwa lata temu, kiedy o. Rydzyk pozdrawiał pielgrzymów, ostentacyjnie zwracając się do nich per „moherowe berety”. Podczas grudniowej pielgrzymki Radia Maryja dyrektor dostał taki beret w prezencie – przypomina „Dziennik”. Podsumowując, „Dziennik” przekonuje, że powtarzające się regularnie akcje mobilizacyjne organizowane przez o. Rydzyka są nadzwyczaj skuteczne. Przede wszystkim „nie pozwalają na rozproszenie sympatyków, a kiedy trzeba, skłaniają ich do większej aktywności i ofiarności, także finansowej” - czytamy.