Niezwykłą wspólną pielgrzymkę odbyło w Korei Południowej 2 katolickich księży i buddyjski mnich. Przebycie dystansu 400 kilometrów dzielących znaną górę Jirisian na południu kraju i Imjingak blisko granicy z Koreą Północną zajęło im ponad 5 miesięcy.
Zgodnie z buddyjskim obyczajem "ochetuji" wędrowali w milczeniu, kładąc się co 3 kroki twarzą do ziemi. W różnych punktach peregrynacji dołączyło do nich łącznie 10 tys. ludzi. „Demokracja w naszym kraju słabnie, a życie staje się trudniejsze. Ludzie cierpią nędzę, a półwysep stoi na krawędzi wojny” – napisali księża Paul Moon Kyu-hyon i Simon Chun Jong-hun oraz mnich Sukyung w oświadczeniu wydanym 6 maja u kresu podróży. Oznajmili, że podczas wędrówki byli świadkami wzrastającego bezrobocia, konfliktów społecznych i religijnych oraz rosnącego zanieczyszczenia środowiska. Swoją wędrówkę rozpoczęli 4 września ub.r. Przerwali ją na czas zimy – od 29 października do 28 marca. Pierwotnie zamierzali dotrzeć do góry Myohyangsan w środkowej Korei Północnej, by tam podlić się o pokój i zjednoczenie półwyspu. Choć komunistyczny rząd wydał im pozwolenie na przekroczenie granicy, to zabroniły im tego władze rodzime. Zapowiedzieli jednak, że swój cel będą starali się osiągnąć w przyszłości. Przedsięwzięcie duchownych opisał ogólnokrajowy koreański dziennik „The Hankyoreh” w wydaniu z 8 czerwca. „Pielgrzymi wezwali nas do rozważenia społecznych zmagań i konfliktów. Modlili się o pokój między władzą i ludem, posiadaczami i nie-posiadaczami, między Koreą Północną i Południową” – przytacza fragment artykułu agencja UCAN.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.