Naprotechnologia jako naturalna metoda leczenia niepłodności jest alternatywą dla metody sztucznego zapłodnienia in vitro, które nie leczy - podkreślali uczestnicy konferencji prasowej 17 czerwca w Warszawie.
Wzięli w niej udział lekarze ginekolodzy, instruktorka naprotechnologii i abp Henryk Hoser, przewodniczący Zespołu Ekspertów KEP ds. Bioetycznych.W Polsce naprotechnologia znana jest od niedawna, niespełna 200 par rozpoczęło obserwację metodą Creightona pod kierunkiem 20 instruktorów, lekarzy w trakcie szkolenia jest 11. Na całym świecie pracuje zaledwie 400 lekarzy naprotechnologii. Większość z nich w USA, Australii, Irlandii, Wielkiej Brytanii i na Tajwanie. Pojedynczy lekarze pracują we Francji, Szwajcarii, Niemczech i Holandii. Naprotechnologia to metoda leczenia niepłodności oparta na dokładnej diagnostyce. W pierwszym etapie polega ona na przeprowadzeniu obserwacji cyklu miesięcznego kobiety, systemem Creightona – wykorzystywanego do naturalnych metod planowania rodziny. Po 3-miesięcznej obserwacji następują konsultacje lekarskie, podczas których diagnozuje się na czym polega niepłodność. Na tej podstawie wybiera się leczenie przyczyny niepłodności, które wg statystyk, sięgają nawet 80 proc. skuteczności. Jeśli leczenie nie przyniesie skutku, para małżeńska przygotowywana jest do decyzji o podjęciu adopcji. Twórcą tej metody jest prof. Thomas W. Hilgers, ginekolog położnik, zafascynowany encykliką „Humanae vitae” papieża Pawła VI. Według jego statystyk, przeprowadzonych w Galway i opublikowanych pod koniec 2008 roku, w ciągu 4 lat leczenia z niepłodności metodą naprotechnologii 1200 par, 52 proc. przypadków zakończyło się ciążą. 136 par zgłosiło się do prof. Hilgersa po nieudanych zabiegach in vitro. Dzięki leczeniu odnotowano wśród tych par 168 ciąż. Abo Henryk Hoser, przypomniał, że niepłodność jest zjawiskiem narastającym i niepokojącym. Wywołuje też szereg egzystencjalnych problemów. Należy pamiętać, że człowiek poprzez swoje zachowanie może przyczynić się do swojej niepłodności. Przyczyny niepłodności wymagają zdiagnozowania. Arcybiskup zwrócił też uwagę, że w dyskusjach na forach internetowych i wśród mediów widać ignorancję w kwestii naprotechnologii. – To stosunkowo nowa metoda i niewiele jest ośrodków ją stosujących w porównaniu z ośrodkami stosującymi inne, zastępcze metody zapłodnienia – powiedział abp Hoser. Podkreślał, że stosowanie różnych metod sztucznego wspomagania zapłodnienia wywołuje też problemy innego rodzaju – np. jeśli do zapłodnienia dochodzi dzięki połączeniu komórki jajowej i plemników anonimowego dawcy a do tego ciąża noszona jest przez „matki zastępcze”, które zgadzają się na przyjęcie zarodka ludzkiego za opłatą. Wówczas trudno ustalić powiązania rodzinne dziecka. Abp Hoser podzielił się także swoim pomysłem narodowego programu leczenia niepłodności. Uważa on, że należy się skupić na profilaktyce i edukacji młodych ludzi, by np. nastolatki umiały rozpoznać i szanować swoją płodność. Zwrócił uwagę, że na Zachodzie prowadzone są już tego rodzaju programy z młodzieżą.
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.