Szkaciorzy, czyli entuzjastów gry w skata na Górnym Śląsku nie brakuje. Czy ktoś jednak spodziewałby się, iż ta karciana gra może mieć także wymiar ekumeniczny i teologiczny?
Ukazało się niedawno drugie wydanie albumu „Przechadzki historyczne po Katowicach”. Ta kapitalna publikacja ukazuje XIX-wieczne Katowice, ukształtowane w dużej mierze przez wybitnych wiedeńskich i berlińskich architektów jako miasto pełne sklepów kolonialnych, domów towarowych i kawiarń. Zachowane i dominujące do dziś w śródmieściu budowle, to budynki neorenesansowe, modernistyczne, funkcjonalistyczne, neogotyckie, eklektyczne, łączące renesans z klasycyzmem, secesyjne, w stylu manieryzmu północnego, klasycyzującego baroku, neoromańskie... – długo można by wymieniać ich rodzaje i zachwycać się ich urokliwością. W „Przechadzkach historycznych po Katowicach” szczególnie poruszyło mnie, to wzmianka, jaka znajduje w opisie budynku dzisiejszego Muzeum Śląskiego. Wcześniej znajdował się tu „Grand Hotel”, a w tamtejszej „Wieners Cafe” na początku XX stulecia w każdą sobotę spotykać mieli się ewangelicki pastor, katolicki ksiądz i żydowski rabin, by wspólnie grać w skata, zwracając się do siebie per: „Panie bracie na urzędzie”. Wspaniały to obrazek i jakże odmienny od podręcznikowych definicji Kulturkampfu i antysemityzmu. Nie zamierzam tu negować tych dwóch ostatnich, ale warto czasem odejść od czarno-białego widzenia historii, która nie zawsze była taka, jak się ją nam na szkolnych lekcjach historii przedstawiało. Okazuje się, że zanim doszło do ostrych – i też nieco stereotypowych – podziałów, na walczących ze sobą w Powstaniach Śląskich pro-polskich katolików i pro-niemieckich ewangelików, możliwe było w XIX wieku chociażby wspólne budowanie świątyń na Śląsku. „Wielu zamożnych ewangelików dobrowolnie przeznaczało znaczne sumy na budowę katolickich kościołów (...) Wznoszenie kościoła ewangelickiego w Katowicach zaś nie obyło się bez pomocy i żywego udziału wielu katolików” – pisał Anton Oskar Klaußmann w książce „Górny Śląsk przed laty”. A wracając jeszcze do gry w skata, to przypomniał mi przy okazji pewien esej Ulricha Becka dla „Die Zeit” – u nas opublikował go „Dziennik” - w którym zarzucał on Benedyktowi XVI, iż „walcząc z "dyktaturą relatywizmu", broni prawdy hierarchii katolickiej, która swoją logiką przypomina grę w skata: wiara przebija rozum. Wiara chrześcijańska przebija wszystkie inne rodzaje wiary (a zwłaszcza islam). Wiara rzymsko-katolicka jest waletem treflowym, który przebija wszystkich innych grających w skata chrześcijańskich braci w wierze. A papież jest najwyższym atutem w tej talii prawdy katolickiej prawowierności”. Nie miejsce to na polemiki z Beckiem i z jego widzeniem chrześcijaństwa, lecz na refleksję innego rodzaju. Bo czyż nie zdziwiłby się, uchodzący za twórcę skata Johann Friedrich Ludwig Hempel, iż wymyślona przez niego gra karciana służyć może do osobliwych inicjatyw ekumenicznych oraz sporów teologicznych? Zapewne nawet mu się o tym nie śniło...
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
- ocenił w najnowszej analizie amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Wydarzenie wraca na płytę Starego Rynku po kilkuletniej przerwie spowodowanej remontami.