Chrystus czy to adorowany oczyma, czy też przyjmowany jako pokarm pod postacią chleba i wina, jest Tajemnicą. Tak trzeba o Nim myśleć, i tak Go przyjmować.
W wydanej przez Znak książce Zbigniewa Podgórca „Rozmowy z Jerzym Nowosielskim” wybitny malarz ikon zauważa, iż „obnoszenie postaci eucharystycznych jako ikony Chrystusa, dla wielu chrześcijan wschodnich jeszcze dzisiaj stanowi swoistego rodzaju nadużycie wobec tego najświętszego sakramentu, sakramentu Ciała i Krwi Pańskiej, który nie jest do oglądania, do adoracji, lecz jest do spożywania. (…) Postacie eucharystyczne są (…) czymś, co stanowi o samej istocie życia, są podstawą egzystencji ludzkiej. Człowiek, aby żyć, musi się nieustannie odżywiać, jeść i pić. I ten sposób komunikowania, jednoczenia się człowieka z Boskością właśnie na zasadzie pokarmu, jest czymś najdoskonalszym, czymś najbardziej fundamentalnym, warunkującym samą możliwość życia”. Podobną intuicję wyraża o. Daniel Ange, gdy stwierdza, iż nie wyobraża sobie życia bez Eucharystii. „Umarłbym natychmiast” odpowiada, i oczywiście chodzi tu o rozumienie tej śmierci, która dosięga nie tyle życia cielesnego, co duchowego. Inaczej jednak niż prawosławny myśliciel wyraża się o. Daniel o adoracji Najświętszego Sakramentu. Dla niego to „chwile głębokiej intymności, do których wzywa miłość”, chwile których „trzeba doświadczyć”. To nie tylko poetycki polot francuskiego zakonnika. Nieraz mówił i pisał jak Tajemnica Chrystusa ukrytego w Eucharystii, przemieniała ludzi, jak spojrzenie na Hostię nawracało serca i dawało jakże potrzebne duszy łzy. Oba te świadectwa, pomimo różnicy w podejściu do kultu postaci Eucharystycznych, wydają się niezwykle cenne. Są bowiem świadectwem wiary szczerej, dramatycznej i dlatego pięknej. Z jednej strony to wiara ośmielająca się zachować dystans wobec zaistniałego w pewnym momencie historycznym rodzaju kultu. Jednak dystans ten wydaje się być powodowany wrażliwością na Tajemnicę, wrażliwością, która chce uchronić przed oswojeniem się z tym co nieoswajalne. Konsekwencją takiego oswojenia może być (choć nie musi) poczucie oczywistości prawd, które są Tajemnicą, stępienie wrażliwości na Sacrum. Z drugiej strony mamy wiarę intymną, pragnąca kochać i widzieć, wiarę ufną że najintymniejsza Tajemnica pozwala adorować się oczyma. Przebrzmiewają tu echa Platońskiej intuicji, gdzie oczy są oknami świata duszy. Jakże więc je na siłę zamykać? Jest i piękno prostoty. Patrząc na ludzi zgromadzonych wobec Najświętszego Sakramentu, ufnych w Jego uzdrawiająca moc, gdzie ufność nie zawsze jest tożsama z myśleniem magicznym (co oczywiście się zdarza i bywa pożywką wzmacniająca opór wobec Łaski) przypominają się słowa Chrystusa : „Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom”. (Mt 11,25) Chrystus czy to adorowany oczyma, czy też przyjmowany jako pokarm pod postacią chleba i wina, jest Tajemnicą. Tak trzeba o Nim myśleć i tak Go przyjmować. Tajemnicą WIARY. „Wszelka religijność, która (…) sprowadza całą rzecz do katechizmowych pewników, jest po prostu zamykaniem ducha ludzkiego w ograniczeniach, które są zgubne dla rozwoju świadomości religijnej”, zauważa w innym miejscu prawosławny teolog. Trudno nie przyznać mu racji.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.