Na krakowskim Rynku powstały ostatnie sceny klipu ŚDM, który zobaczy cały świat.
- O rany! Z daleka wygląda jak prawdziwy papież. Zobacz, jest nawet dwóch papieży! Ciekawe, co się tu dzieje? - komentowali w środowy ranek ci, którzy akurat przechodzili przez Rynek Główny, gdzie kręcone były finałowe sceny spotu promującego Światowe Dni Młodzieży Kraków 2016.
W tych scenach młodzież z całego świata, czyli uczestnicy ŚDM, które już za niecały rok odbędą się w Krakowie, wita się z ojcem świętym wysiadającym z samochodu i podchodzącym do wiwatującego wielobarwnego tłumu.
- Bardzo się cieszymy, że możemy brać udział w tym nagraniu, bo w ten sposób chcemy pokazać młodzieży z różnych krajów, że w lipcu 2016 r. czekamy tu na wszystkich. Będzie się wtedy działo! Już dziś czuje się ten klimat, który tworzą ludzie witający papieża. I nie szkodzi, że dziś ojciec święty nie jest prawdziwy, wyobrażamy sobie, że to ten prawdziwy i już się cieszymy - mówią zgodnie wolontariusze-statyści, którzy na nagranie przyjechali nie tylko z samego Krakowa, ale także z całej Małopolski i innych miast (np. z Częstochowy). Są wśród nich również przedstawiciele innych krajów, którzy zaangażowani są w organizację ŚDM. Tak, jak Michelle z Brazylii i Stella z Włoch, które od kilku miesięcy (od maja i od lipca) pracują w krakowskim komitecie ŚDM.
Niektórzy statyści na Rynku, „pod Adasiem”, byli już w poniedziałek. Wtedy jednak plany ekipy filmowej pokrzyżowała pogoda. - Niestety, ulewa i pioruny nie pasowały do naszego scenariusza, dlatego trzeba było przełożyć zdjęcia na środę. Dziś pogoda jest wymarzona - cieszy się Joanna Zając, koordynator promocji ŚDM Kraków 2016.
- Zdjęcia były od początku zaplanowane na 3 tygodnie, nagrywaliśmy je w różnych miastach Europy i wszędzie „Góra” nad nami czuwała, bo pogoda była piękna, nawet zbyt piękna, bo miejscami temperatura sięgała blisko 40 stopni. Tylko Kraków przywitał nas ulewą i burzą, ale widocznie to też było potrzebne - dodaje Przemysław Hauser, producent klipu. Jak przekonuje, z młodzieżą pracuje mu się niesamowicie. - Entuzjazm młodych z państw, które odwiedziliśmy, jest siłą tego klipu - mówi z radością.
Całej fabuły klipu ekipa na razie nie chce zdradzić. Uchylając rąbka tajemnicy, można jedynie powiedzieć, że pomysł opiera się na pasjonującej podróży pewnego samochodu przez Europę. Nigdzie jednak nie wiadomo, kto siedzi za jego kierownicą. Dopiero na krakowskim Rynku Głównym okazuje się, że to papież Franciszek. A nawet dwóch papieży...
Dwóch papieży jest z prostego powodu. Starszy, bardziej podobny do Franciszka, nie ma prawa jazdy. Młodszy ma... - śmieje się P. Hauser.
Obaj papieże (w tych rolach Jan Dopierała i Tomasz Grzybowski) pochodzą z Poznania, podobnie, jak i producent klipu. Na co dzień są też bardzo zaangażowani w życie Kościoła i swojej parafii, a rolę ojca świętego przyjęli z radością.
- Dla mnie to niezwykła sprawa i bardzo wzruszająca - mówi J. Dopierała (starszy papież). - Granie papieża to duża odpowiedzialność - dodaje T. Grzybowski. - Przekazujemy bowiem młodzieży ważne przesłanie, że tu, w Krakowie, za niecały rok będzie papież, z którym wspólnie będzie można się modlić i słuchać jego słów - zauważa młodszy papież, który przed laty, w 1991 r., był na ŚDM w Częstochowie i to wydarzenie na zawsze zostało w jego sercu. - Dziś jestem już nieco starszy, ale cały czas pamiętam to morze ludzi i pewną płaczącą Murzynkę, która rzuciła się na szyję Janowi Pawłowi II - opowiada.
Dwóch papieży na planie można także rozumieć w nieco symboliczny sposób. Młodzież za rok spotka się bowiem z Franciszkiem, jednak na wielu transparentach widać uśmiechniętą twarz Jana Pawła II, który ŚDM wymyślił.
Warto dodać, że głównym motywem klipu jest miłosierdzie, które nie zna granic, i które łączy cały świat, a sceny były kręcone m.in. w Barcelonie, Paryżu, Rzymie, Watykanie, ale także w przepięknej alpejskiej dolinie Val di Funes, w Tyrolu południowym.
Spot przygotowywany jest w dwóch wersjach. Krótsza będzie miała 30 sekund, a dłuższa - 90. Jego premiera zaplanowana jest na połowę września. Najpierw klip zobaczymy w TVP, a następnie będą go emitowały telewizje wszystkich krajów świata. Spot otrzymał dofinansowanie z Narodowego Centrum Kultury, a także od władz Krakowa i Małopolski.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Bilans ofiar może jednak się zmienić, bo wiele innych osób jest rannych.
Tradycja niemal całkowicie zanikła w okresie PRL-u. Dziś odżyła.