Przewodniczący Komisji Europejskiej (KE) Jose Manuel Barroso zaapelował w środę do eurodeputowanych, w tym do socjalistów, o jak najszybsze - najlepiej jeszcze na lipcowej sesji Parlamentu Europejskiego (PE) - zatwierdzenie jego kandydatury na nową kadencję. Zapewniał, że "nigdy nie był neoliberałem".
Poparcie dla Barroso wyraził premier Szwecji Fredrik Reinfeldt; obaj politycy wystąpili wspólnie na konferencji prasowej w Sztokholmie z okazji objęcia przez Szwecję przewodnictwa w UE w drugiej połowie roku. Szwedzkie źródła dyplomatyczne przyznają jednak nieoficjalnie, że coraz bardziej prawdopodobne jest, iż głosowanie nad kandydaturą Barroso odbędzie się dopiero we wrześniu.
"Nigdy nie byłem neoliberałem, ale reformatorem z centrum, który zawsze walczył o więcej spójności gospodarczej i społecznej" - powiedział Barroso. Portugalczyk zadeklarował wolę "negocjacji" z każdą proeuropejską grupą polityczną i "gotowość do zobowiązań" przekonując, że jego zatwierdzenie "najszybciej jak to możliwe" leży w interesie Europy.
"Nie jestem nawet liberałem, tak mnie karykaturowano" - dodał. I przekonywał, że w przeciwnym razie nie dostałby jednomyślnego poparcia od rządów państw UE, w tym - jak wymieniał - premierów socjalistycznych rządów w Hiszpanii, Portugalii, na Węgrzech i na Słowacji.
Barroso zdecydowanie poparł premier Reinfeldt. Argumentował, że UE potrzebuje jasności i stabilności instytucjonalnej, tak by silna KE mogła wspierać Szwecję w jej priorytetach: walce z kryzysem finansowym i zmianami klimatycznymi. "Chcemy Europy, która funkcjonuje" - powiedział Reinfeldt. - Zrobimy wszystko, by decyzja została podjęta jak najszybciej, ale z poszanowaniem PE".
Na ostatnim szczycie UE przywódcy unijni wybrali jednomyślnie Barroso na drugą kadencję, ale potrzebna jest jeszcze aprobata większości eurodeputowanych. Szwecja, jako sprawująca przewodnictwo w UE, dostała na szczycie mandat do prowadzenia konsultacji z PE, tak by zobaczyć, czy jest on gotowy podjąć decyzję już na sesji 14-16 lipca w Strasburgu. Mają o tym zdecydować 9 lipca szefowie frakcji politycznych, czyli tzw. konferencja przewodniczących.
Przeciwnicy polityczni Barroso z frakcji socjalistów i Zielonych, a także większość liberałów zapowiedzieli już, że wolą głosować w tej sprawie dopiero po wakacjach. Domagają się bowiem więcej czasu na konsultacje z kandydatem rządów na szefa KE. Socjaliści zapowiedzieli już, że chcą zobowiązać Barroso do wprowadzenia do programu pracy KE więcej postulatów socjalnych. Chcą zawrzeć coś na kształt kontraktu - tłumaczył PAP niedawno Bogusław Liberadzki, szef polskiej delegacji we frakcji europejskich socjalistów.
Tymczasem - jak powiedziały PAP źródła dyplomatyczne w Szwecji - wiele wskazuje na to, że głosowanie w sprawie zatwierdzenia Barroso na druga kadencję odbędzie się we wrześniu, czyli po wakacjach, ale jeszcze zgodnie z obowiązującym Traktatem z Nicei.
"Wolelibyśmy w lipcu, ale nie będzie dramatu, jeśli we wrześniu. Najważniejsze, by nie było dalszych opóźnień" - powiedziały szwedzkie źródła w środę. I dodały, że Sztokholm chce wymusić na przywódcach grup politycznych zobowiązanie, by nie było dalszych opóźnień. "By nie argumentowali później - poczekajmy na Traktat z Lizbony" - tłumaczyły.
Tymczasem chadecy, stanowiący w PE największą frakcję polityczną, zagrozili, że jeśli socjaliści nie poprą Barroso, to oni nie poprą ich przedstawiciela Martina Schulza na przewodniczącego PE w drugiej części mandatu; przez pierwsze dwa i pół roku rządziłby chadek, najpewniej Jerzy Buzek, a przez kolejne dwa i pół roku - Martin Schulz.
Takie stanowisko miało zostać przyjęte na wyjazdowym posiedzeniu chadeków we wtorek w Atenach. "Socjaliści muszą uznać porażkę w wyborach do PE. Jeśli Schulz chcę być przewodniczącym PE, socjaliści muszą poprzeć Barroso i to w pierwszym terminie" - powiedział PAP we wtorek wieczorem wiceszef chadeków Jacek Saryusz-Wolski w telefonicznej rozmowie z Aten.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.