Na decyzję premiera Chorwacji, Ivo Sanadera, który podał się w środę nieoczekiwanie do dymisji, miało wpływ zablokowanie przez Słowenię procesu integracji kraju do Unii Europejskiej.
"Ten aspekt z pewnością wpłynął na moją decyzję" - przyznał Sanader, który jednocześnie wykluczył "względy zdrowotne", jako przyczynę ustąpienia ze stanowiska. "Dzięki Bogu nie jestem chory" - powiedział szef rządu chorwackiego. "Jest pewne, że projekt europejskiej integracji nie będzie miał przyszłości, jeśli będzie się dopuszczało szantaż jako sposób działania w łonie Unii" - oświadczył Sanader. "Jest rzeczą pewną - dodał - że moja decyzja wynika z faktu, że toleruje się taka postawę (szantażu) i oczekuję, że to się zmieni".
Słowenia od grudnia ubiegłego roku blokuje dalszy proces integracyjny Chorwacji z Unią z powodu braku rozwiązania sporu granicznego na wybrzeżu Adriatyku. Na środowej konferencji prasowej premier Chorwacji oświadczył, że "wycofuje się z działalności politycznej i nie będzie ubiegać się o prezydenturę". Zapowiedział, że zaproponuje prezydentowi Stipe Mesiciowi na to stanowisko swoją zastępczynię, wicepremier i minister ds. rodziny, weteranów i solidarności społecznej Jadrankę Kosor.
Media spekulowały, że Sanader będzie ubiegał się o najwyższy urząd w państwie na początku 2010 roku i dlatego zrezygnuje z funkcji szefa rządu.
Sanader został premierem w 2003 roku, kiedy jego konserwatywna Chorwacka Wspólnota Demokratyczna (HDZ) przejęła władzę od socjaldemokratów; ponownie został szefem rządu w listopadzie 2007 roku. Cieszył się popularnością, choć ostatnio jego rząd musiał stawić czoło piętrzącym się problemom gospodarczym. PKB Chorwacji spadło o 6,7 proc. w pierwszym kwartale i jest to największy zanotowany spadek w ciągu ostatnich 10 lat.
Głównymi celami politycznymi za rządów Sanadera było członkostwo tej byłej jugosłowiańskiej republiki w NATO i Unii Europejskiej. Chorwacja wstąpiła do Sojuszu Północnoatlantyckiego w tym roku, lecz rozmowy akcesyjne z UE utknęły w związku ze sporem granicznym ze Słowenią, należącą już do UE.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.