Kenia będzie pierwszym krajem na trasie afrykańskiej podróży Papieża Franciszka.
Ojciec Święty odwiedzi jedynie stołeczne Nairobi, ale podczas trzech dni intensywnej wizyty (25-27 listopada) spotka się z przedstawicielami rządu, młodzieżą, osobami konsekrowanymi, a na otwartej Mszy z setkami tysięcy wiernych. Nie zapomniał też o ubogich i odwiedzi jeden z licznych stołecznych slumsów – Kangemi.
To dzielnica zamieszkana przez 140 tys. ludzi żyjących w blaszanych budach, kontenerach czy lepiankach. Kangemi nie jest największym slumsem miasta, ale wyjątkowym przez żywą obecność wiernych, liczne inicjatywy pomocy ubogim i duszpasterstwa prowadzone przez miejscowych jezuitów przy parafii św. Józefa Robotnika.
Wszyscy czekają na wizytę z zaciekawieniem, jednak dwudziestotysięczna wspólnota katolicka oczekuje Papieża ze szczególną radością. Nie jest to jedynie bierne wyczekiwanie. Katolickie kobiety z tego slumsu, pracując jako szwaczki dzięki zapoczątkowanemu przez parafię projektowi promocji samotnych kobiet, szyją stuły, alby i ornaty na papieską Mszę w Nairobi. Już od 3 tygodni przygotowują 2 tysiące ozdobnych stuł, 300 ornatów i alb. Praca wre jak nigdy dotąd, bo to największe zamówienie w historii ich stowarzyszenia. Dumne szwaczki ze slumsu uważają to za błogosławieństwo i zaszczyt.
W niedawno otwartej szkole technicznej młodzież z najbiedniejszych rodzin ćwiczy już pieśni, mając nadzieję, że będzie mogła je zaśpiewać Ojcu Świętemu, a proboszcz o. Pascal dogląda końcówki budowy nowego kościoła Chrystusa Króla.
Na ulicach na razie gwar i bałagan, jak to w slumsach, ale w rozmowach z ludźmi już wyczuwa się atmosferę wyczekiwania i zaintrygowania. Wielu pyta, po co Papież tu do nas przyjeżdża, nie rozumiejąc jeszcze do końca znaczenia tej wizyty.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.