Półtora tysiąca zabitych oraz drugie tyle zgwałconych kobiet, to tragiczny bilans ostatnich sześciu miesięcy w Demokratycznej Republice Konga.
ajmująca się ochroną praw człowieka organizacja Human Rights Watch bije na alarm, że sytuacja w tym kraju wciąż jest dramatyczna. O niezwłoczną pomoc dla Kongijczyków apeluje też Caritas Internationalis. Wskazuje, że potrzebują oni nie tylko dachu nad głową, żywności i lekarstw, ale także opieki psychologów. Wiele osób, w tym dzieci, było bowiem świadkiem mordów i padło ofiarą gwałtów. Szacuje się, że w obozach uchodźców w Kongu przebywa wciąż 1,3 mln ludzi.
Dramatyczna sytuacja panuje nie tylko w regionie Północnego Kivu, gdzie działają rwandyjscy bojówkarze, ale także na pograniczu z Ugandą. Ordynariusz leżącej na tym terenie diecezji Butembo-Beni wezwał wprost wiernych, by „współcierpieli z tymi, którzy cierpią”. Mimo panującej biedy zaapelował, aby każdy złożył przed kościołem choćby najmniejszy dar na odbudowę domów zniszczonych w wyniku działalności rebeliantów. Kościół aktywnie wspomaga ofiary konfliktu toczącego się w Kongu od kilkunastu lat. Katolickie ośrodki dożywiania uratowały tysiące dzieci przed śmiercią głodową. Mimo to w Kongu wciąż prawie półtora miliona dzieci cierpi z głodu, a tysiące umiera przed ukończeniem piątego roku życia.
Łączna liczba poległych po stronie rosyjskiej wynosi od 159,5 do 223,5 tys. żołnierzy?
Potrzebne są zmiany w prawie, aby wyeliminować problem rozjeżdżania pól.
Priorytetem akcji deportacyjnej są osoby skazane za przestępstwa.