Sprawę głównego pod koniec lat osiemdziesiątych morderstwa, ks. Sylwestra Zycha przypomina w dwudziestą rocznicę dziennik Polska.
Ksiądz Sylwester Zych został znaleziony 11 lipca 1989 r. na dworcu autobusowym w Krynicy Morskiej. Był ciężko pobity i pokrwawiony. Lekarzom pogotowia ratunkowego nie udało się go odratować. Kapłan zmarł, a okoliczności jego śmierci do dziś nie udało się wyjaśnić. W 1989 r. po śledztwie Prokuratury Wojewódzkiej w Elblągu uznano, że duchowny umarł z powodu wypicia nadmiernej ilości alkoholu. I umorzono śledztwo – przypomina autor artykułu, Leszek Szymowski. Tej wersji przeczą jednak zarówno pośmiertne zdjęcia ks Zycha, jak i zeznania lekarza, który pierwszy oglądał zwłoki duchownego.
Zdaniem autora artykułu wiele wskazuje na to, że w zabójstwo księdza był zamieszany funkcjonariusz SB, dziś na emeryturze, który w latach 90. pracował w policji.
Na jego trop wpadł w 2004 r. zespół śledczy Instytutu Pamięci Narodowej badający sprawę funkcjonowania związku przestępczego w strukturach Ministerstwa Spraw Wewnętrznych PRL w latach 1956-1989. Zespół miał wyjaśnić, kto stał za zabójstwami także innych duchownych – księży Jerzego Popiełuszki Stefana Niedzielaka oraz Stanisława Suchowolca. Odciski palców wskazują na to – czytamy w dzienniku Polska – że w zabójstwie księży Zycha i Niedzielska brała udział ta sama osoba. Na to, ze chodzi o grupę działającą w ramach SB wskazują także inne poszlaki.
- Zabójstwo księdza miało służyć zastraszeniu Solidarności. Władza komunistyczna chciała udowodnić, że nadal rządzi i to ona będzie dyktować warunki, a każdy, kto jej się przeciwstawi, skończy tak jak zamordowani księża – wyjaśnił Polsce prof. Jan Żaryn z IPN.
«« | « |
1
| » | »»