Premier Turcji Ahmet Davutoglu powiedział, że wszyscy zabici w samobójczym zamachu, do którego doszło we wtorek w historycznej części Stambułu, to cudzoziemcy. Jego zdaniem zamachu dokonał urodzony w innym kraju członek Państwa Islamskiego.
W zamachu zginęło 10 osób, a 15 zostało rannych.
Davutoglu, którego wypowiedzi wyemitowała turecka telewizja, poinformował, że w rozmowie telefonicznej złożył kondolencje kanclerz Niemiec Angeli Merkel. Wysoki rangą przedstawiciel tureckich władz poinformował, że wśród ofiar śmiertelnych jest co najmniej dziewięciu Niemców, a Davutoglu powiedział, że większość rannych również stanowią Niemcy.
Premier zapowiedział, że tureckie władze znajdą wspólników zamachowca samobójcy i przykładnie ich ukarzą. Zapowiedział także kontynuowanie walki z Państwem Islamskim i ocenił, że jednym z głównych źródeł terroryzmu jest brak bezpieczeństwa w Syrii.
Na razie żadna organizacja nie przyznała się do przeprowadzenia zamachu.
Wicepremier Numan Kurtulmus powiedział, że zamachowiec niedawno prawdopodobnie przedostał się do Turcji z Syrii, i dodał, że nie był on na liście bojowników objętych w Turcji dozorem. Kurtulmus poinformował, że w związku z podejrzanymi powiązaniami z islamskimi bojownikami śledzone są w Turcji tysiące ludzi, ale w grupie tej nie było sprawcy wtorkowego zamachu.
Wcześniej poinformowano, że władze zidentyfikowały sprawcę zamachu; był nim urodzony w 1988 roku Syryjczyk.
Do wybuchu doszło na dawnym hipodromie między Hagią Sophią a Błękitnym Meczetem, które należą do najpopularniejszych atrakcji turystycznych Stambułu. Po ataku zamknięto obiekty turystyczne, w tym Hagię Sophię i Cysternę Bazyliki.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.