Kilkuset parlamentarzystów, którzy mieli diametralnie różne zdania na temat projektów ustaw w kwestii reformy w mediach, starło się w środę w budynku parlamentu Korei Południowej. Co najmniej jedna osoba została przewieziona do szpitala.
Parlamentarzyści z rządzącej Wielkiej Partii Narodowej (GNP) zajęli trybunę próbując przeprowadzić jak najszybciej głosowanie nad ustawami łagodzącymi ograniczenia w zakupie udziałów w sieciach telewizyjnych. Partie opozycyjne odpowiedziały spiętrzeniem mebli blokując członkom partii rządzącej wejście do głównego pomieszczenia Zgromadzenia Narodowego.
W parlamencie zapanował chaos, gdy jego członkowie zaczęli się bić nie szczędząc sobie wyzwisk. Agencja Associated Press pisze, że do akcji przyłączyły się parlamentarzystki z rywalizujących partii próbując rozłożyć przeciwniczki na podłodze.
Telewizja YTN podała, że kilka osób zostało rannych. Jedną z parlamentarzystek widziano leżącą na niebieskim materacu nadmuchiwanym; pielęgniarka mierzyła jej ciśnienie. YTN podała, że parlamentarzystkę wzięto później do szpitala.
Podobne sceny nie są czymś niezwykłym w Korei Południowej, gdzie, jak pisze AP, rywalizujące partie uciekają się niekiedy do przemocy, by utorować sobie drogę do sali obrad. Przypomina, że w ubiegłym roku parlamentarzyści z opozycji użyli kilofów, by utorować sobie drogę do pokoju jednej z komisji parlamentarnych, aby uniemożliwić partii rządzącej przygotowanie projektu ustawy ratyfikującej pakt o wolnym handlu z USA.
Opozycja sprzeciwia się reformie w mediach, która łagodzi ograniczenia w nabywaniu udziałów w głównych stacjach telewizyjnych przez wielki biznes i dzienniki. Opozycja uważa, że rząd prezydenta Li Miung Baka chce zapewnić sobie przychylniejszy stosunek mediów poprzez zezwolenie na udział dużych konserwatywnych dzienników w telewizyjnym biznesie.
Partia GNP ma 169 mandatów w parlamencie liczącym 294 miejsca, główna partia opozycyjna ma 84 miejsca.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.