Bracia Khalid i Brahim El Bakraoui to domniemani zamachowcy samobójcy, którzy we wtorek zdetonowali ładunki wybuchowe w hali odlotów lotniska w Brukseli - podała w środę belgijska telewizja RTBF, powołując się na źródła w policji.
Według mediów bracia El Bakraoui mieszkali w Brukseli i byli znani policji jako przestępcy, ale nie z powodu zaangażowania w działalność terrorystyczną. W ostatnich latach obaj odsiadywali wyroki.
Khalid miał pod fałszywym nazwiskiem wynajmować mieszkanie w brukselskiej dzielnicy Forest (Vorst), gdzie niedawno doszło do strzelaniny z policją w trakcie obławy na domniemanego koordynatora ubiegłorocznych zamachów w Paryżu Salaha Abdeslama; został on pojmany w piątek.
Z kolei gazeta "La Derniere Heure" (DH) podała, że trzeci z zamachowców, który jest poszukiwany przez policję, nazywa się Najim Laachraoui. Jest on podejrzany także o współudział w zamachach w Paryżu z listopada 2015 roku; jego DNA znaleziono na materiałach wybuchowych, które miały być użyte w tych atakach - podaje "DH".
Według gazety w 2013 roku Laachraoui miał przebywać w Syrii, a na początku września zeszłego roku został zarejestrowany pod fałszywym nazwiskiem na granicy węgiersko-austriackiej. Jego poszukiwania trwają od 4 grudnia ubiegłego roku.
We wtorek policja opublikowała zdjęcie tych trzech mężczyzn, pochodzące z kamery monitoringu w hali odlotów brukselskiego lotniska, gdzie doszło do pierwszego z dwóch zamachów. W wyniku podwójnej eksplozji na lotnisku zginęło - według wstępnych danych - 14 osób. W drugim zamachu w metrze zginęło 20 osób.
Media publikują w środę pierwsze nieoficjalne informacje na temat śledztwa po zamachach oraz na temat ofiar śmiertelnych. Według RTBF wśród ofiar jest obywatelka Peru i kilkoro Marokańczyków.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.