Biskupi Burundi obawiają się, że przyszłoroczne wybory powszechne w tym afrykańskim kraju nie będą wolne.
W opublikowanym wczoraj liście pasterskim episkopat wyraził zaniepokojenie brakiem ordynacji wyborczej, licznymi przypadkami zastraszania ludności i sporą ilością nielegalnie przechowywanej broni. 70 proc. spośród 8,5 mln mieszkańców kraju należy do Kościoła katolickiego.
„Apelujemy do właściwych instytucji, by nie kierowały się w pierwszym rzędzie interesami politycznymi swych ugrupowań, lecz przygotowały ordynację wyborczą umacniającą pokój, transparencję i uczciwe wybory” – czytamy w komunikacie biskupów. Ich dokument stanowi reakcję na przyjęty 10 lipca przez rząd, pod nieobecność pięciu ministrów reprezentujących opozycję, projekt ordynacji. Odrzuciły go wszystkie partie opozycyjne oraz grupy społeczeństwa obywatelskiego, twierdząc, że faworyzuje on wyłącznie partię prezydencką.
Kościół wzywa Burundyjczyków, by wybrali przywódców prezentujących dobre plany rozwoju społecznego. Apeluje do rodaków o rozliczenie aktualnych deputowanych z poczynionych obietnic, zwłaszcza jeśli idzie o poszanowanie praw człowieka, bezpieczeństwo, czy zarządzanie majątkiem publicznym. Burundi od roku 2006 usiłuje wyjść z trzynastoletniej wojny domowej, w której zginęło co najmniej 300 tys. osób.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.