Premier Donald Tusk odwiedził w czwartek tereny na Opolszczyźnie najbardziej poszkodowane w wyniku ubiegłorocznego tornada. Szef rządu w Sieroniowicach spotkał się z mieszkańcami, którzy odbudowali swoje domy, w Balcarzowicach zjadł obiad z mieszkańcami wsi i ludźmi, którzy pomagali w odbudowie.
Mieszkańcy Sieroniowic i Balcarzowic, które mocno ucierpiały w wyniku trąby powietrznej, jaka w sierpniu ubiegłego roku przeszła nad Opolszczyzną, dziękowali premierowi za pomoc udzieloną po kataklizmie. W domach, do których wchodził szef rządu czekała na niego herbata, kawa i ciasto. "Kieliszek czegoś mocniejszego też gospodarz znalazł. Wiadomo, jest powrót do radości. Rok temu, kiedy tutaj stałem (spotkanie z prasą zorganizowano na tym samym podwórku, co w dzień po katastrofie) byłem bardzo przygnębiony, ale okazało się, że możliwe jest szybkie zorganizowanie pomocy" - powiedział Tusk po odwiedzinach w odbudowanych domach w Sieroniowicach.
Mówiąc o działaniach ludzi, którzy pomagali poszkodowanym, premier podkreślił, że model współpracy rządu, MSWiA, samorządu i służb wojewody zadziałał dobrze. "To był pierwszy przypadek, w którym uparliśmy się, żeby pomoc trafiła dobrze - do właściwych ludzi we właściwym czasie - tak szybko jak jest to możliwe. Byłem zainteresowany nie tylko, co się dzieje z ludźmi i domami, ale czy dobrze funkcjonuje model współpracy rządu, MSWiA, samorządu i wojewody. Muszę powiedzieć, że - sądząc po reakcjach ludzi - funkcjonuje dobrze. Pomoc trafiła jak na polskie możliwości i standardy szybko, i w skali, która umożliwiła mieszkańcom Sieroniowic odbudowę domów" - ocenił Tusk.
Czwartkowa wizyta, to trzeci pobyt premiera w Sieroniowicach po ubiegłorocznym kataklizmie. "Doskonale pamiętam, kiedy kilka godzin po klęsce byliśmy tutaj, pamiętam też kolejną wizytę, i dzisiejsze reakcje ludzi. Widzę, że spotkaliśmy tutaj szczęśliwych ludzi. Szczęśliwych, dlatego, że przy pomocy państwa, samorządu, sąsiadów postawili nowe, lepsze domy. Świetnie byłoby, gdyby pomoc państwa funkcjonowała za każdym razem tak skutecznie" - zaznaczył premier.
Tusk mówił też o szansie utworzenia mobilnych domów zapasowych dla rodzin, które w wyniku klęsk utraciły dach nad głową. "Będziemy to kalkulować, niewykluczone, że w Polsce powstałyby takie centra, gdzie łatwe do przemieszczenia domy na bazie kontenerów byłyby do dyspozycji w ciągu kilkudziesięciu godzin w miejscu zdarzenia" - zapowiedział.
Szef rządu zapowiedział, że nawet w tak trudnych czasach w budżecie będą zarezerwowane środki na wypadek kataklizmów, bo takie sytuacje będą się zdarzały. "Musimy zawsze mieć do dyspozycji środki w budżecie, musimy szukać coraz lepszych, nowocześniejszych i elastyczniejszych sposobów działania. Tak żeby ani biurokracja, ani brak kompetencji nie utrudniały natychmiastowej pomocy" - podkreślił.
Po pobycie w Sieroniowicach premier pojechał do niedalekich Balcarzowic, gdzie mieszkańcy podjęli go tradycyjnym śląskim obiadem. W menu był rosół, kluski śląskie, rolady, pieczeń i czerwona kapusta. W podziękowaniu za pomoc mieszkańcy wręczyli premierowi upominki - m.in. fotografię zrobioną w dzień po przejściu tornada, pamiątkowe cegły ze zrujnowanych budynków, oraz różę, którą sołtys Balcarzowic przekazała symbolicznie wszystkim kobietom - towarzyszkom życia osób zaangażowanym w pomoc poszkodowanym.
Wzruszony premier również dziękował wszystkim, którzy pomogli poszkodowanym, dodał, że on, i rząd także nauczyli się wiele w dniach kataklizmu. "Nauczyliśmy się jak szybko działać, i że gdy ta szybka pomoc trafia do ludzi, którzy potrafią ciężko pracować i są uczciwi, to jest pięć lepiej wykorzystana, i chce się żyć, kiedy odwiedza się po roku takie miejsce jak Balcarzowice czy Sieroniowice. Ja jestem bardzo wzruszony, i właściwie przyjechałem wam podziękować. To jest dla nas bardzo ważna lekcja, że jak się razem coś robi, to chce się żyć. Bardzo wam dziękuję" - mówił szef rządu.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.