Dwie czaszki odnaleźli we wtorek ukraińscy specjaliści, którzy rozpoczęli tego dnia ekshumacje na terenie byłego więzienia NKWD w Łucku. "Nie wiadomo na razie, czy są to szczątki Ukraińców, czy Polaków" - powiedział PAP kierownik robót Dmytro Onyszczuk.
Serhij Godlewski, szef wydziału kultury i ochrony dziedzictwa historycznego w łuckiej radzie miejskiej, ocenił dzień wcześniej, że szanse na odnalezienie masowych grobów Polaków na terenie byłego więzienia w Łucku są niewielkie.
"Kiedy NKWD dokonywało zbrodni w Łucku, polska inteligencja, oficerowie i urzędnicy państwowi zostali stąd dawno wywiezieni do Katynia i na Syberię" - powiedział.
Godlewski, który z wykształcenia jest historykiem, utrzymuje, że w więzieniu w Łucku ginęli przede wszystkim Ukraińcy.
"Lwia część uwięzionych to uczniowie ukraińskiego gimnazjum, utworzonego za czasów wojewody (wołyńskiego w czasach II RP, zwolennika porozumienia polsko-ukraińskiego, Henryka) Józewskiego, członkowie Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i ukraińskich stowarzyszeń społecznych" - mówił.
Godlewski powołał się przy tym na opinię Ewy Siemaszko, badaczki zbrodni NKWD, a potem Ukraińskiej Powstańczej Armii na Wołyniu. Jak podała "Rzeczpospolita", jej rodzice cudem ocaleli z masakry w łuckim więzieniu.
"Większość pomordowanych w Łucku to Ukraińcy. Jednak rozstrzelano tam również wielu żołnierzy Związku Walki Zbrojnej z terenu Wołynia, przedstawicieli polskiego duchowieństwa i inteligencji. Polskie władze powinny się tymi pracami zainteresować" - mówiła Siemaszko dziennikowi.
W poniedziałek sekretarz ukraińskiej Państwowej Komisji Międzyresortowej do spraw Wojen i Represji Politycznych Swiatosław Szeremeta poinformował PAP, że polscy specjaliści mogą być obserwatorami ekshumacji ofiar w Łucku.
Pismo w tej sprawie skierował w ubiegłym tygodniu do strony ukraińskiej sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Andrzej Przewoźnik.
Do tragedii w Łucku doszło w czerwcu 1941 r. Uciekające przed natarciem Niemców NKWD rozstrzelało w miejscowym więzieniu 2-4 tys. osób. Większość pomordowanych to Ukraińcy. Zdaniem strony polskiej, pozostali - 500-1000 osób - to Polacy.
Grób został udostępniony wiernym w niedzielę rano. Przed bazyliką ustawiają się długie kolejki.
Do awarii doszło ok. godz. 12.30. W Madrycie nie działają m.in. sygnalizacja świetlna i metro.
Uprawnionych do głosowania jest 135 kardynałów, którzy nie ukończyli 80 lat.
Obowiązujące zasady mają uwolnić proces wybory papieża od nacisków władz świeckich.
Nieoficjalnie wiadomo, że kardynałowie są za tym, by zaczęło się ono 5 lub 6 maja.