Mimo rosnącej produkcji w niektórych państwach, globalne ożywienie wciąż nie jest oparte na trwałych podstawach, nie ma wsparcia popytowego ze strony Japonii i Niemiec, zaś polityka pieniężna banków centralnych musi nadal stymulować gospodarkę - uznał wtorkowy "Financial Times".
Niemcy, Francja i Japonia odnotowały wprawdzie wzrost PKB w drugim kwartale br., co wywindowało indeksy giełd, ale na wzrost produkcji należy spojrzeć w kontekście wcześniejszych spadków, które były wyolbrzymione, ponieważ nastąpiły w atmosferze paniki na globalnych rynkach finansowych jesienią ubiegłego roku.
"Ostatnie wzrosty produkcji nie tyle sugerują wzrost popytu, co świadczą o tym, że produkcja przemysłowa poszukuje najniższego poziomu odbicia" - napisano w komentarzu redakcyjnym "FT".
W ocenie gazety nie zanosi się na to, by bodziec w postaci luźnej polityki pieniężnej, stosowany przez największe banki centralne świata, miał być rychło wycofany, bardziej prawdopodobne jest jego przedłużenie.
Hamulcem popytu jest bezrobocie rosnące w skali całego globu, niedokapitalizowany system bankowy w niektórych krajach, trudno dostępny kredyt dla konsumentów i firm.
Recesja nie zaowocowała jak dotąd wyłonieniem nowego systemu makroekonomicznej równowagi. Państwa, których konsumpcja napędzała ostatni boom: USA i W. Brytania mają złe wskaźniki finansowe (wysoki dług narodowy i deficyt budżetu - PAP), a ich nadmiernie zadłużeni konsumenci oszczędzają.
"Ożywienie, by można było je uznać za trwałe, musi mieć wsparcie ze strony popytu w państwach, które w ostatnich latach nie szastały groszem, w szczególności oszczędnych Niemiec i Japonii. Jak dotąd nie ma oznak, by taka zmiana się dokonywała" - konkluduje "FT".
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.