"Nie znamy dokładnie liczby pracujących ośrodków in vitro w Polsce. Łatwiej było je policzyć w Wielkopolsce, bo są cztery. Nie wiadomo jednak, czy wszystkie odnoszą sukcesy warte zainteresowania par starających się o dziecko. Nikt ich nie kontroluje i nie czuwa nad ich starannością, bo nie istnieje prawo regulujące funkcjonowanie takich placówek" - czytamy na łamach Głosu Wielkopolskiego.
- Nasi eksperci kilka lat temu przygotowali projekt, który zawierał kryteria ustalone dla takich ośrodków, była w nim mowa również o wykształceniu zatrudnionych tam lekarzy - wspomina prof. Piotr Jędrzejczak z Kliniki Niepłodności i Endokrynologii Rozrodu UM w Poznaniu. Ten projekt nigdy nie ujrzał światła dziennego - podaje gazeta. Przez prawie 10 lat istnienia poznańskiej klinicznej placówki nie było w niej żadnego kontrolera, który by zbadał co się dzieje z niewykorzystanymi zarodkami. - Przechowujemy wszystkie bez względu na to, czy para jeszcze jest nimi zainteresowana - informuje poznański profesor.
Poznańscy lekarze, którzy zdobywali umiejętności w sztuce medycznej in vitro, nie wierzą, że z trwającego obecnie chaosu w przewidywalnym czasie narodzi się polskie prawo. Dr Tomasz Żak wątpi, czy w ogóle ono powstanie. Tymczasem z około 40 polskich ośrodków, jak szacuje prof. Leszek Pawelczyk kierujący poznańską Kliniką Niepłodności i Endokrynologii Rozrodu, tylko 18 zgłosiło akces do Sekcji Płodności i Niepłodności Polskiego Towarzystwa Ginekologicznego.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.