Libijski przywódca Muammar Kadafi miał zamiar zamieszkać i przyjmować gości w namiocie rozbitym na przedmieściach Nowego Jorku - poinformował we wtorek przedstawiciel Departamentu Stanu USA.
Posiadłość Seven Springs, na której rozpoczęto stawianie namiotu należy do słynnego miliardera Donalda Trumpa i znajduje się na północ od Manhattanu (ok. 69 km) w miasteczku Bedford.
Lokalne władze nakazały jednak we wtorek wieczorem przerwanie tej budowy; nikt nie wystąpił o zezwolenie na postawienie w mieście "tymczasowej rezydencji" - poinformował prawnik reprezentujący Bedford.
Anonimowy przedstawiciel Departamentu Stanu powiedział agencji AP, że posiadłość została wynajęta na czas sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ; nie podano dodatkowych informacji ze "względów protokolarnych".
Przedstawiciele firmy Donalda Trumpa The Trump Organization zaprzeczyli kategorycznie jakoby Kadafi wynajął tę posiadłość; wydano jednak komunikat, według którego została ona "wynajęta na krótko przez wspólników (firmy) z Bliskiego Wschodu, którzy mogą być lub nie być powiązani z Kadafim". The Trump Organization obiecuje też "przyjrzeć się tej kwestii".
Rząd libijski zwrócił się też do władz amerykańskich z prośbą o pozwolenie na rozbicie namiotu płk Kadafiego w słynnym Central Park na Manhattanie. Zgody nie wydano.
Reuters przypomina, że Kadafi zazwyczaj zabiera swój wielki "beduiński" namiot w zagraniczne podróże.
W środę libijski przywódca ma wystąpić przed Zgromadzeniem Ogólnym ONZ.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.