Polscy piłkarze ręczni wygrali z Chorwacją 30:27 (18:14) w ćwierćfinale turnieju olimpijskiego w Rio de Janeiro. W piątek w półfinale zmierzą się z Danią.
Polscy siatkarze na ćwierćfinale zakończyli udział w turnieju olimpijskim w Rio de Janeiro. Biało-Czerwoni przegrali z Amerykanami 0:3 (23:25, 22:25, 20:25).
Polska: Grzegorz Łomacz, Piotr Nowakowski, Mateusz Bieniek, Michał Kubiak, Bartosz Kurek, Mateusz Mika, Paweł Zatorski (libero) oraz Karol Kłos, Rafał Buszek, Dawid Konarski i Fabian Drzyzga.
USA: Aaron Russell, Taylor Sander, Matthew Anderson, David Lee, Maxwell Holt, Micah Christenson, Erik Shoji (libero).
Amerykanie w fazie grupowej przegrali z Włochami i niespodziewanie z Kanadyjczykami. W ćwierćfinale potwierdzili jednak, że ich celem jest powtórzenie sukcesu z Pekinu, gdy wywalczyli złoty medal olimpijski.
Polacy ponieśli w pierwszej części zmagań tylko jedną porażkę - z Rosją, a do awansu z pierwszego miejsca w tabeli zabrakło im tylko seta. W środę stanowili jednak tylko tło dla dobrze dysponowanych rywali.
Co prawda mistrzowie świata na początku objęli prowadzenie 4:2, ale później nieznaczną przewagę stale mieli reprezentanci USA. Ostatni raz w tej odsłonie remis był przy stanie 16:16. Trener Stephane Antiga dokonywał w końcówce zmian - wprowadził Karola Kłosa, Dawida Konarskiego i Fabiana Drzyzgę. Nie przyniosło to jednak efektu. Co prawda Biało-Czerwoni obronili trzy piłki setowe, ale ostatni punkt zdobył atakiem Aaron Russell.
Polacy nagminnie mylili się przy zagrywce. W pierwszej partii oddali w ten sposób przeciwnikom sześć punktów. Sami mieli zaś nieraz problemy z przyjęciem potężnego serwisu Amerykanów. W końcówce Biało-Czerwoni w dwóch akcjach z rzędu skorzystali z challenge'u - najpierw ich wniosek został odrzucony, a za drugim razem sędziowie przyznali im rację.
Druga partia długo układała się po myśli drużyny Antigi, która prowadziła 12:9 i 18:13. W ataku dobrze spisywali się Mateusz Mika i Bartosz Kurek. Słabszy moment zanotowali wówczas zawodnicy ze Stanów Zjednoczonych - autowe ataki zaliczyli Aaron Russell i Matthew Anderson. Amerykanie mieli jednak skuteczną pogoń. W polu serwisowym błysnął Taylor Sander, który zaliczył dwa asy z rzędu. Po pierwszym z nich gwałtownie protestował Paweł Zatorski, ale libero nic nie wskórał, a później został tylko ukarany za to żółtą kartą.
Przy stanie 21:22 Kłos efektownie zablokował Sandera, ale to był ostatni punkt na koncie Biało-Czerwonych w tej odsłonie. Początkowo wydawało się, że Kubiak zdobył 23 pkt, ale po challenge'u na wniosek Amerykanów sędziowie uznali, że popełnił błąd w ataku i tym sposobem zawodnicy z USA objęli prowadzenie w meczu 2:0.
Uskrzydleni szczęśliwym dla nich zakończeniem poprzedniego seta mistrzowie olimpijscy z Pekinu do kolejnego przystąpili z dużą determinacją. Szybko zabrali się za budowanie przewagi. Biało-Czerwoni zaś byli bezradni. Przy stanie 9:13 kłopoty z barkiem miał Kubiak. Kapitan polskiej ekipy wrócił po chwili do gry, ale ani on, ani żaden z jego kolegów nie potrafili znaleźć odpowiedzi na dobrą grę rywali. Ostatni punkt zdobył atakiem Russel. Amerykanie rozpoczęli celebrowanie sukcesu, a podłamani Polacy schowali głowy w koszulkach.
Spotkanie trwało godzinę i 21 minut. Najlepiej punktujący wśród Polaków Kurek zdobył 11 pkt. Spośród graczy z USA aż trzech przekroczyło granicę 10 pkt - Russell (15), Anderson i Sander (obaj po 11).
Szkoleniowiec Amerykanów John Speraw nie przeprowadził w tym meczu żadnej zmiany. Jego podopieczni w półfinale zmierzą się z Włochami lub Iranem.
Polacy odpadli w ćwierćfinale także w trzech poprzednich startach w igrzyskach - w Atenach, Pekinie i Londynie.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.