Reklama

Uśmiechnij się

We wspólnocie chodzi o to, by ludzie byli za siebie nawzajem i miejsce, w którym żyją, odpowiedzialni. Wszystko inne jest tylko grupą zadaniową. Do zadań służbowych, liturgicznych, nawracania się.

Reklama

We wczorajszym komentarzu pojawiła się ważna myśl: nasza rzeczywistość zależy od nas. Można powiedzieć jeszcze precyzyjniej: zależy ode mnie. Takie sformułowanie budzi protest. W końcu każdy z nas wie, że wielu rzeczy zmienić nie jest w stanie. W wielu sprawach nie podejmujemy decyzji. A jednak ciągle nie możemy się wymigać od odpowiedzialności.

Mowa tu nie tylko o polityce, ale o zwykłych codziennych wyborach. Nie mam wpływu na wiele decyzji, także w Kościele. Ale mogę robić to, co do mnie należy, najlepiej jak potrafię. Mogę mieć oczy i uszy otwarte i nie marnować okazji do dobra.

Nasza rzeczywistość staje się coraz bardziej zatomizowana, ludzie coraz bardziej samotni. To nie jest proces nieuchronny i niezależny od nas. Owszem, można się spotkać z reakcją podejrzliwą i wrogą, ale większość ludzi na życzliwość i uśmiech odpowiada życzliwością i uśmiechem, choćby nawet ze śmiertelnym zaskoczeniem w oczach. Jeden drobny gest, chwila przypadkowej rozmowy naprawdę może wiele zmienić. Znam przypadek, gdy taka rozmowa ośmieliła starszą panią do poproszenia sąsiadów o drobną pożyczkę. Kobieta została okradziona i na inną pomoc liczyć nie mogła. Mieszkając w nowym miejscu nikogo innego w budynku nie znała… Nie chcę myśleć, co by było gdyby tej rozmowy nie było.

Warto. Warto uśmiechnąć się do człowieka obok, zagadać, złożyć życzenia, powiedzieć coś prawdziwego, a miłego. Naprawdę nie wymaga to wielkiego wysiłku, a powoduje, że ludzie przestają być zbiorowością. W jednej ze znanych mi parafii proboszcz ogłosił zbiórkę na wózek inwalidzki, żeby ciężko chorego chłopca babcia znów mogła przywozić do kościoła. Po Mszy w zakrystii ustawiła się kolejka. Skutek: chłopak może uczestniczyć w liturgii.

Dla mnie tak działa wspólnota. Nie chodzi o to, że ludzie muszą wszystko o sobie wiedzieć czy dobrze się czuć w swoim towarzystwie. Tak naprawdę nie muszą się znać inaczej, niż tylko z widzenia, a lepiej w mniejszych grupkach. Chodzi o to, by mogli na siebie liczyć w sytuacjach trudnych. Choćby na dobre słowo. By byli za siebie nawzajem i miejsce, w którym żyją, odpowiedzialni. Wszystko inne jest tylko grupą zadaniową, nie wspólnotą. Do zadań służbowych, liturgicznych, nawracania się. To relacje między ludźmi (dobre, złe, żywe, cały czas budowane i rozwijane) budują wspólnotę. Nawet wtedy, gdy jej źródłem jest Chrystus.

Taka wspólnota nie powstanie, jeśli będziemy jej wydzielać czas. Nie powstanie bez naszego zaangażowania. Nie powstanie, jeśli ktoś nie wykona pierwszego gestu. Bez końca można narzekać na brak wspólnoty, jeśli się jej nie zacznie budować od drobnych kroków.

Nie bez Chrystusa. Z Chrystusem, który zawsze prowadzi do ludzi. Nie akcyjnie. W codzienności.

Na prośbę kolegi informacja:

Albumy „Święty Franciszek w sztuce” otrzymują następujące osoby:

  • Ryszard Dezor z Poznania,
  • Ewa Janas z Sośni
  • Joanna Winiarska z Niemcza.
«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
0°C Czwartek
rano
2°C Czwartek
dzień
3°C Czwartek
wieczór
0°C Piątek
noc
wiecej »