Brytyjscy aborcjoniści nie chcą, żeby kobietom przy zakupie tabletek wczesnoporonnych zadawano pytania o ich życie seksualne, bo to je... zawstydza.
British Pregnancy Advisory Service (BPAS) - największa organizacja aborcyjna w Wielkiej Brytanii - chce, aby środki wczesnoporonne, tzw. pigułka "po", były sprzedawane bez zadawania pacjentkom pytań o przyczynę kupna, ich życie seksualne i przebyte choroby, ponieważ może je to zawstydzać, podaje "Daily Mail". BPAS chce także, aby tabletki te były sprzedawane po znacznie niższej cenie, która według organizacji "jest pięć razy wyższa niż w innych krajach europejskich". Obecnie cena takiej tabletki wynosi 30 funtów (ok. 150 zł), a BPAS żąda, aby było to tylko 10 funtów (ok. 50 zł).
Na Wyspach tabletki wczesnoporonne można otrzymać za darmo od lekarza rodzinnego lub w klinice aborcyjnej, jednak, jak twierdzi "Daily Mail", "dla wielu kobiet może być za późno, bo nie mogą umówić się na wizytę na czas". Kwitnie również handel pigułkami "po" w internecie i cena tam nie przekracza 5 funtów (25 zł).
BPAS chce jednak skończyć z "zawstydzającymi" pytaniami, które zadaje się pacjentce, gdy udaje się do apteki po takie tabletki. Często są to pytania intymne, o sprawy seksualne, które mogą usłyszeć inni klienci. BPAS uważa, że takie pytania to seksizm i dyskryminacja. Przeciwnicy jednak uważają, że są niezbędne i trzeba je zadać, ponieważ tabletki wczesnoporonne mogą być niebezpieczne w reakcji z innymi lekami.
Krytycy nieograniczonego dostępu do środków wczesnoporonnych podkreślają także, że taka swoboda może doprowadzić do jeszcze większego rozluźnienia obyczajów i przygodnych stosunków seksualnych. Zaznaczają przy tym, że takie tabletki wywołują szereg nieprzyjemnych dolegliwości, jak bóle brzucha, nudności, wymioty. Mogą także spowodować wystąpienie ciąży pozamacicznej, co może być fatalne w skutkach dla matki i dla dziecka.
Usługa "Podpisz dokument" przeprowadza użytkownika przez cały proces krok po kroku.
25 lutego od 2011 roku obchodzony jest jako Dzień Sowieckiej Okupacji Gruzji.
Większość członków nielegalnych stowarzyszeń stanowią jednak osoby urodzone po wojnie.