Dwie kolejne dzielnice we wschodnim Aleppo ostatecznie zostały odbite przez siły Baszara el-Asada - poinformował w poniedziałek przedstawiciel syryjskich rebeliantów. Chodzi o dzielnice Karm al-Dżabal i Szaar.
Organizacja Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka podała, że w poniedziałek rano dochodziło do ostrych walk w Szaar oraz że syryjska armia wraz z sojusznikami posuwała się tam naprzód, zdobywając pozycje rebeliantów. Armia zbliżyła się zatem do rejonów Starego Miasta, pozostających pod kontrolą sił opozycji.
Agencja Reutera podaje, że rebelianci ostrzeliwali w poniedziałek kilka dzielnic w kontrolowanej przez rząd zachodniej części Aleppo, zwłaszcza te niedaleko linii frontu. Widać było, jak nad Starym Miastem unosiły się smugi dymu. Rebelianci broniący dzielnicy Szaar mogą zostać zmuszeni do ucieczki lub grozi im odcięcie od innych rejonów miasta - podały źródła rebelianckie.
Tymczasem w poniedziałek szef MSZ Rosji Siergiej Ławrow ostrzegł, że syryjscy rebelianci, którzy odmówią opuszczenia wschodniego Aleppo, będą traktowani jak terroryści. Wyraził przekonanie, że Rosja i USA porozumieją się co do wycofania rebeliantów z tej części miasta.
Ławrow podkreślił na konferencji prasowej, że gdy tylko porozumienie w tej sprawie zostanie osiągnięte, to rebelianci, którzy odmówią opuszczenia obleganych części miasta, będą traktowani jak terroryści i Rosja będzie wspierała operację syryjskiej armii przeciwko nim.
Szef rosyjskiej dyplomacji dodał, że Rosja i Stany Zjednoczone rozpoczną we wtorek wieczorem lub w środę rano w Genewie rozmowy na temat wycofywania rebeliantów z Aleppo.
Zastrzegł, że rezolucja ONZ w sprawie zawieszenia broni byłaby przeciwskuteczna, ponieważ rozejm pozwoliłby rebeliantom na przegrupowanie. Ławrow dodał, że projekt rezolucji, który w poniedziałek ma być rozpatrywany przez Radę Bezpieczeństwa ONZ, "jest prowokacją" i "torpeduje wysiłki rosyjsko-amerykańskie".
Egipt, Nowa Zelandia i Hiszpania zaproponowały tekst rezolucji, domagając się co najmniej siedmiodniowego rozejm w Aleppo.
Wschodnie dzielnice Aleppo, w których mieszka ponad 250 tys. osób, są od trzech miesięcy oblegane przez siły syryjskie wspierane przez Rosję, sojuszniczkę reżimu Baszara el-Asada. Rebelianci ostrzegają, że reżim i Rosjanie chcą wygrać wojnę, całkowicie wyniszczając ludność w rejonach kontrolowanych przez opozycję. Organizacje pomocowe alarmują, że miastu, w którym brakuje żywności, paliwa i środków medycznych, grozi katastrofa humanitarna.
Tymczasem co najmniej 73 osoby zginęły w niedzielę w będącej pod kontrolą rebeliantów muhafazie (prowincji) Idlib na północnym zachodzie Syrii, w tym 38 osób w mieście Maarat al-Numan. Wśród ofiar w tym mieście jest pięcioro dzieci i sześcioro członków jednej rodziny.
Syryjskie Obserwatorium podaje, że odnotowano również naloty na miasto Idlib. W prowincji łącznie zginęło 288 cywilów od 20 października, kiedy syryjskie siły rządowe, wspierane przez rosyjskie samoloty, zintensyfikowały swe naloty.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.