Katolicy z miasta Gao we wschodnim Mali po raz pierwszy od czterech lat obchodzili Boże Narodzenie we własnym kościele.
Tamtejsza parafia powoli odradza się po tym, jak w 2012 r. dżihadyści wprowadzili prawo szariatu i spalili świątynię. Kilkuset wiernych musiało wtedy ratować się ucieczką w głąb kraju.
Gao, zamieszkane w większości przez muzułmanów, stało się wolne dzięki interwencji wojsk francuskich w 2013 r. Jednak chrześcijanie powracali do niego powoli, wciąż obawiając się prześladowań. Na skromną pasterkę, w odbudowanym kościele, przyszło kilkadziesiąt osób, czyli mniej więcej połowa z ok. 150 wyznawców Chrystusa, którzy mieszkają obecnie w tym mieście. Przed wojną było ich dwa razy więcej.
Podczas świątecznych uroczystości kościół ochraniała policja. W Gao nadal jest niebezpiecznie, o czym świadczy chociażby porwanie w Wigilię szwajcarskiego pracownika organizacji pomocowej. „Boże Narodzenie niesie nam radość pomimo zagrożeń” – stwierdził ks. Afeku Anthero z Ugandy, który odprawiał Mszę. „Tej nocy Bóg zesłał nam swego Syna jako Księcia Pokoju. Pokój powinien panować w naszych sercach, wśród chrześcijan i w naszym kraju. To szczególnie ważne dla Mali, gdzie potrzebujemy pokoju i gdzie trudno o zgodę i jedność”.
Wyznawcy Chrystusa pojawili się w Mali w czasach, gdy kraj ten był francuską kolonią. Zanim przed czterema laty powiązani z Al-Kai’dą bojownicy narzucili mieszkańcom Gao surowe prawo islamskie, w mieście panowała tolerancja wobec chrześcijan. Wielu ekstremistów przybyło spoza Mali, głównie z Algierii, Tunezji, Egiptu i Mauretanii.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.