Władze w Seulu muszą wyciągnąć naukę ze zburzenia muru berlińskiego - pisze w poniedziałek prasa południowokoreańska, nawiązując do 20. rocznicy tego wydarzenia, która przypada 9 listopada.
Dwadzieścia lat po zburzeniu muru berlińskiego Seul musi być przygotowany na sytuację, że granica z Koreą Północną - ostatni relikt zimnej wojny - nagle przestanie istnieć - pisze południowokoreańska prasa.
Rocznica zburzenia muru "jest okazją do tego, żeby narody dwóch Korei zastanowiły się nad trudną rzeczywistością ich podziału" - czytamy w wysokonakładowym dzienniku "Dong-A Ilbo".
Z kolei zdaniem "The Korea Herald", scenariusz niemiecki jest bardzo prawdopodobny. "Podobnie jak zburzenia muru berlińskiego podjęli się Niemcy z Zachodu, zlikwidowania granicy z Północą mogą niespodziewanie podjąć się Południowi Koreańczycy" - pisze gazeta, przypominając o problemach ze zdrowiem północnokoreańskiego przywódcy Kim Dzong Ila.
"Kwestią kluczową jest, czy Korea Południowa jest gotowa na ponowne zjednoczenie tak jak Niemcy Zachodnie" - zaznacza dziennik, po czym pisze, że Seul jeszcze nie jest na to gotowy ze względu na koszty takiego zjednoczenia. "Co by się stało, gdyby teraz zmarł Kim Dzong Il? W jaki sposób Korea Południowa sfinansowałaby koszt zjednoczenia, który analitycy określają jako astronomiczny?" - zastanawia się gazeta.
W 1948 roku powstały dwa państwa koreańskie: na południu Półwyspu Koreańskiego ustanowiono republikę, a na północy władzę przejął rząd komunistyczny.
W latach 1950-53 ONZ (głównie wojska USA) interweniowała w obronie Korei Płd., zaatakowanej przez wspieraną przez Chińczyków Koreę Płn. Wynik wojny koreańskiej był nierozstrzygnięty i konflikt zakończył się zawieszeniem broni, bez podpisania traktatu pokojowego. Między państwami została ustalona czterokilometrowa strefa demarkacyjna przecinająca 38. równoleżnik.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.