Dekret prezydenta Trumpa o zakazie przyjmowania uchodźców z siedmiu muzułmańskich krajów może się okazać niebezpieczny dla chrześcijan na Bliskim Wschodzie – ostrzega patriarcha Louis Sako.
W ubiegłym tygodniu nowy prezydent Stanów Zjednoczonych wydał tymczasowy zakaz wjazdu dla obywateli Iranu, Jemenu, Syrii, Sudanu, Libii, Iraku i Somalii. Równocześnie Donald Trump zapowiedział wprowadzenie nowych przepisów ułatwiających przyjmowanie uchodźców chrześcijańskich prześladowanych za wiarę. Oskarżył przy tym administrację Baracka Obamy, że w polityce migracyjnej dyskryminowała chrześcijan, a preferowała muzułmanów. „Jeśli byłeś muzułmaninem, mogłeś przyjechać do Stanów Zjednoczonych, a jeśli byłeś chrześcijaninem, było to niemal nie możliwe” – powiedział Trump w wywiadzie dla amerykańskiej telewizji CBN.
Komentując politykę migracyjną nowego prezydenta, zwierzchnik Kościoła chaldejskiego zauważył, że może ona zaszkodzić chrześcijanom. Mówi patriarcha Sako.
„Każdy kraj ma oczywiście prawo do zapewnienia sobie bezpieczeństwa. To jest podstawowa zasada, bo wszędzie są zagrożenia. Jednakże wprowadzanie rozróżnienia między muzułmanami i chrześcijanami, odrzucanie jednych, a przyjmowanie drugich wydaje mi się bardzo niebezpieczne. Jest to pułapka. Może to spowodować dodatkowe napięcia między chrześcijanami i muzułmanami. Dlatego potrzebne jest rozeznanie. Trzeba zobaczyć, kto ma prawo do uchodźctwa, a kto zadaje się z terrorystami. Nie wszyscy muzułmanie muszą być terrorystami. Trzeba być bardzo ostrożnym, by nie tworzyć nowych napięć i problemów. Jest to absurdalne”.
Rozmawiając z Radiem Watykańskim patriarcha Louis Sako powiedział, że wizytuje w tych dniach okolice Mosulu odbite z rąk Państwa Islamskiego. Zapewnił on, że zdecydowana większość wygnanych stamtąd chrześcijan chce jak najszybciej powrócić do swych domów. Jego zdaniem trzeba ich wspierać w tej woli powrotu i pozostania we własnej ojczyźnie.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Waszyngton zaoferował pomoc w usuwaniu szkód i ustalaniu okoliczności ataku.